3 czerwca 2019

Branki w Jasyrze - Deotyma

 "Branki w Jasyrze" nie są lekką powieścią na plażę,ani na wakacje. To bardzo skomplikowana i rozbudowana historia, w której aż roi się od dat, faktów, wydarzeń historycznych i imion, z którymi nie miałam nigdy nic do czynienia i może dlatego tak ciężko było mi przebrnąć przez książkę. Nie dlatego, że jest ona nudna czy źle napisana, ale właśnie dlatego, że mam wrażenie, że jest to raczej tytuł skierowany do osób, które już wcześniej miały do czynienia z literaturą historyczną lub lubują się w tym gatunku. Jako osobie postronnej, ciężko mi było ogarnąć wszystkie te detale i dlatego nieraz musiałam wracać do poprzednich stron i rozdziałów, aby przypomnieć sobie o co chodzi w danym wątku.

Wszystko rozgrywa się dosyć dawno temu, bo około 1920 roku w Polsce wciąż rządzonej przez królów. Na tronie zasiada Bolesław Wielki i jego żona święta Kinga. Główną bohaterką natomiast jest Ludmiła, bogata dziewczyna, której los nie zależy od niej samej, a od rodziny, która jak można się spodziewać znając dawne obyczaje, ma dla niej wiele poważnych planów, niekoniecznie zgodnych z tym, czego życzyłaby sobie sama zainteresowana. Aby uniknąć ślubu z nieznajomym, ucieka do klasztoru i jest to początek jej wojaży, bo wkrótce potem  zostaje pojmana przez tatarów atakujących klasztor. Na szczęście dla niej i wielu innych jej podobnym, zostaje odbita przez polskie wojsko. Nie zapowiada się jednak na to, żeby miał nastąpić spokój. Przyjaciółka Ludmiły powtarza jej los, a sama Ludmiła musi zmierzyć się ze wszystkimi swoimi lękami, by uratować ją i wydrzeć z rąk tatarów, przed którymi sama uciekała. Jest to oczywiście niezwykle niebezpieczna, wręcz samobójcza misja, ale dziewczyna nie ma nic do stracenia i postanawia walczyć o resztki tego, co pozostało po jej niegdyś spokojnym życiu.

W książce czuć niezwykłą wiedzę i obeznanie w tematyce historycznej, którą może poszczycić się autorka. Przyznam, że wcześniej o niej nie słyszałam, podobnie jak o samej powieści, choć nie jest to jej debiut.  Deotyma, bo tak nazywa się autorka, ma w swojej przeszłości wiele ciężkich doświadczeń, między innymi została towarzyszką ojca podczas dwuletniego zesłania w głąb Rosji, co w największej mierze ukształtowało ją jako pisarkę i to zdecydowanie widać po fabule książki. Stąd też jej niezwykła znajomość historii cywilizacji Mongołów i geografii, a tej jest w książce od groma. Jak wspominałam, jako osobie niemającej pojęcia i praktycznie żadnego rozeznania w dawnych wydarzeniach zwłaszcza w tamtych okresie, ciężko mi oceniać poprawność tej powieści, mam wrażenie, co potwierdzają liczne komentarze w internecie, że znawcy mieliby naprawdę wielką uciechę z przeczytania tej książki, do czego bardzo zachęcam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz