3 czerwca 2019

Akuszerka z Sensburga - Katarzyna Enerlich

 Tym razem recenzja jednej z powieści Katarzyny Enerlich. To pisarka, która znana jest z pewnego wyrazistego stylu. Właściwie już po samej okładce można zgadnąć kto jest autorem, tak samo jak wystarczy fragment jej powieści, żeby rozpoznać jej nazwisko. Nie jest to wada, raczej cecha. Enerlich jest bardzo dobrą pisarką, uwielbianą zwłaszcza przez fanów ekologicznego stylu życia i Mazur. To także rzeczy, które ona sama kocha prywatnie i z powodzeniem można to odczuć w jej książkach. 

Podobnie jak wiele poprzednich razy, także i teraz fabuła rozgrywa się w malowniczych sceneriach. Wszystko ma miejsce w dawnych mieścinach, dziś już nie istniejących lub noszących kompletnie inne nazwy, z rozpoczynającą się wojną w tle. Główną bohaterką jest Stanisława, bardzo młoda kobieta, której życie nagle wywraca się do góry nogami. Praktycznie jednocześnie traci ukochanego męża i zyskuje ich wspólne dziecko, co z pewnością jest jej motywacją, siłą i motorem do działania. Stanisława musi otrząsnąć się z tragedii, bo przed nią wyzwanie, na które długo czekała i przygoda, którą wyobrażała sobie zupełnie inaczej. Życie jednak nie pyta o zdanie i wprowadza własne porządki, a dziewczyna jest typem wojowniczki, która mierzy się z przeciwnościami losu, zamiast załamywać ręce i płakać w kącie. Jednocześnie coś w Stanisławie umiera, nie tylko miłość jej życia, ale i jej własne spełnienie. Bohaterka od zawsze marzyła o byciu pielęgniarką, było to jej osobiste życzenie do siebie samej, które nagle musi porzucić, żeby zająć się domem, córeczką Marianną i zapewnieniem bytu sobie i dziecku.  Jednak nie wszystko stracone, Stanisława dostaje szansę na zmianę swojego życia, otoczenia i kariery. Trochę jako zadośćuczynienie, życie rzuca jej szansę i wyzwanie w jednym i nie dowierzając, Stanisława zostaje pomocą akuszerki, zielarki i znachorki w jednym, szkoli się i zyskuje wiedzę, która pozwala jej rozwinąć własne skrzydła i zyskać uznanie i szacunek mieszkańców. Jest to coś, co dziewczyna robiła od dawna, jej pasja i marzenie, od dawna interesowało ją pomaganie innym, zielarstwo i medycyna naturalna. Jednak kobietę czeka więcej zawirowań, podróży i odkryć. Wkrótce ponownie wyrusza w drogę, aby odnaleźć nie tylko swój cel, spełnienie ale i samą siebie. 

Ta książka jest napisana w oparciu na dawnych historiach, stylu życia i obrzędach, a jednak świetnie wpisuje się w dzisiejszy trend na silne, feministyczne bohaterki. Stanisława jest odzwierciedleniem wszystkich tych cech, to kobieta bardzo silna, mądra i znająca swoją wartość. Oczywiście, mierząc się z nowymi wyzwaniami wątpi w siebie i ma wiele obaw, ale koniec końców zawsze stawia czoło wszystkim przeciwieństwom i udowadnia, że silną wolą i samozaparciem naprawdę da się osiągnąć nawet najdalsze cele i zamierzenia. Bardzo podobało mi się to, że autorka wprowadzała nas w historię wszystkich użytych w książce lokalizacji, dzięki czemu łatwo było wyobrazić sobie wszystkie te piękne krajobrazy, miejsca i osady.  Dużym plusem jest też to, że Katarzyna Enerlich we wszystkich swoich powieściach stawia na główne bohaterki. Zdarzają im się romanse, przygody i dramaty, ale jednak zawsze najważniejsza jest główna postać i jej odczucia i to na niej opiera się cała historia. Mimo, że akcja ma miejsce w dosyć odległym czasie, to jednak nie ma tu tego dawnego poświęcenia kobiet dla domu, związku i rodziny. To taki trochę feministyczny, nowoczesny ukłon dla czytelniczek od autorki, który sprawia, że książki dużo zyskują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz