Cecelia Ahern to autorka, którą znają chyba wszyscy, więc nie będę jej już nawet przedstawiać. Ostatnio przeczytałam sporo jej książek i chociaż wcześniej nie bardzo przepadałam za jej stylem, ostatnio zaczęła mnie do siebie coraz bardziej przekonywać i przy każdej kolejnej powieści stwierdzam, że jest moją ulubioną. Jednak tym razem zrecenzuję tą, która naprawdę według mnie jest najlepsza pod każdym względem.
"Miłość i kłamstwa" to historia Sabriny Boggs, dziewczyna, której życie zmienia się w jednej chwili, dosłownie. Przypadkiem natrafia ona na pewną kolekcję, której właścicielem jest nikt inny jak jej ojciec. To z pozoru zwykłe wydarzenie zmienia wszystko, bo za pomocą tajemniczej kolekcji, Sabrina poznaje prawdziwe oblicze ojca, nowych ludzi, o których istnieniu nie miała bladego pojęcia, odkrywa sekrety, kłamstwa i tajemnice skrywane przed nią przez lata. Nic już nigdy nie będzie takie samo, a Sabrina musi uporządkować sobie sprawy na nowo, tym razem znając prawdę. Nie jest to jednak takie łatwe, bo na jej poznanie ma ledwie jeden dzień.
Wszystkie książki Ahern łączy jedno-w każdej powieści autorka stawia jedno, wielkie pytanie, na które musi odpowiedzieć główna bohaterka wraz z czytelnikami. Tym razem brzmi ono "A jeśli masz tylko jeden jedyny dzień, żeby dowiedzieć się, kim naprawdę jesteś?" Nie jest to więc bardzo lekka tematyka, raczej refleksyjna i wzruszająca historia o kobiecie, która z dnia na dzień musi od nowa przewartościowywać swoje życie i radzi sobie przy tym świetnie, choć nie bez potknięć. Oczywiście nie jest to typowy dramat, więc nie trzeba się bać czytać, ale też na pewno nie jest to jedna z wielu historii romantycznych na lato, przy której w ogóle nie trzeba myśleć. To bardziej ambitny ale i przyjemny tytuł.
Nie mogę natomiast powiedzieć, że uwielbiam wszystkich bohaterów, z każdym się utożsamiam i każdego rozumiem. Zaczynając od głównej bohaterki, której jakoś nie mogłam polubić i mimo, że jej motywy i decyzje były w większości uzasadnione, a tok myślenia logiczny, to jednak w niej samej było coś, co mnie po prostu nie przekonywało. Myślę, że to po prostu typ charakteru, którego nie lubię. Podkreślę jednak, że od strony "technicznej" wszystkie postacie były dopasowane i nie można się było do niczego przyczepić. Niektóre wątki zakończyłabym, albo chociaż poprowadziłabym inaczej, ale ogólnie zakończenie jest adekwatne do fabuły i w miarę satysfakcjonujące. Sam pomysł zaś, oraz niektóre wątki naprawdę zachwycały i przyciągały, a książkę czytało się w rekordowym tempie i dlatego te minusy jakoś się zrównoważyły, a może i nawet wyblakły na tle wielu plusów. Dlatego zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz