27 marca 2014

Bode Miller. Autobiografia wariata

    Biografie sportowców co jakiś czas pojawiają się na blogu. Chociaż ja sama nie uprawiam żadnego sportu wyczynowo, większością się także nie interesuje, to jednak lubię czytać o ludziach, dla których jest on nie tylko pasją ale i profesją. Sportowcy są grupą ludzi, którzy naprawdę potrafią zainspirować i zmotywować do porzucenia wygodnej kanapy na rzecz ruchu, choć dla mnie osobiście najprzyjemniejszym sportem jest wyczynowe czytanie na fotelu.:)
     Obecnie trwają zimowe igrzyska olimpijskie i jest to doskonała okazja do zapoznania się z sylwetkami sportowców, nie tylko tych z pierwszych stron gazet, ale i takich, o których na co dzień jest cicho, a stają się rozchwytywani  gdy zdobędą medal. Oczywiście nie oglądam każdej dyscypliny sportowej, ale łyżwiarstwo figurowe, szybkie i narty to mój stały repertuar w programie. Dlatego też ucieszyłam się, że mam okazję przeczytać biografię człowieka, który na olimpiadzie walczy o medale w narciarstwie alpejskim.
     Bode Miller to mężczyzna, który wielokrotnie zdobywał szczyty i cenne trofea. Jego nagrody to pięć medali olimpijskich, pięć medali mistrzostw świata i dwa puchary świata. Już to robi wrażenie, a jego życie jest znacznie ciekawsze. Bode znany jest z tego, że nie ważny jest dla niego sposób jazdy, lecz szybkość. Jego maksymą w życiu jest "żyj szybko i na wesoło" i tak właśnie postępuje, konsekwentnie narażając się przy tym na niebezpieczeństwo, bo jego specyficzny styl jazdy budzi momentami grozę i zdziwienie. On sam jest z siebie zadowolony i jak twierdzi, nie szaleje z rozpaczy po każdej porażce bo wie, że czeka go jeszcze mnóstwo zwycięstw.
     Miller wychował się w niezamożnej rodzinie o prostych zasadach. W jego domu nie było luksusów, prądu i innych wygód, lecz wokół miał piękne, dziewicze tereny, lasy, dzikie zwierzęta i kochającą rodzinę. To wystarczyło by zapamiętał swoje dzieciństwo jako najpiękniejsze na świecie. Wspominając dawne czasy zawsze podkreśla, że nie brakowało mu niczego i denerwuje go, kiedy ktoś współczuje mu dawnego życia, lub ma go za hipisa z zacofanej rodziny. Swoją biografię postanowił napisać po to, by w końcu raz na zawsze wytłumaczyć ludziom, że zawsze był i jest szczęśliwy.
     Body Miller jest znakomitym narciarzem, dobrym i inteligentnym człowiekiem, wspaniałym mężem i synem. Zawsze daje z siebie wszystko i właśnie dlatego jest najpopularniejszym i najbardziej lubianym sportowcem Ameryki. Jednak nie można powiedzieć o nim, że jest rozważny. Brawura na stokach, zgubienie złotego medalu w knajpie czy stłuczenie kryształowej kuli lub niebezpieczne zabawy z kolegami w górach, to tylko nieliczne z jego pomysłów. Mimo to, nie można mu odmówić sympatii i obserwując jego występy na mistrzostwach jak i czytając o nim w książce, ma się wrażenie jakby był kimś znajomym i właśnie dlatego polecam biografię wszystkim, którzy chcą się zainspirować mądrym człowiekiem, dowiedzieć czegoś więcej o tej dyscyplinie sportu, lub po prostu przybliżyć sobie sylwetkę Millera.
     Nie mogę nie wspomnieć także o samej treści. Chodź na okładce widnieje nazwisko "pomocnika" Millera w pisaniu biografii, wyraźnie da się odczuć język Bode'a. Jego historia jest naprawdę imponująca, a w książce zgrabnie i naprawdę udanie streszczono ją w całość, która imponuje i ciekawi. Jeśli choć w połowie biografia pisana była przez sportowca, to zdecydowanie muszę przyznać, że oprócz narciarskiego, nie brakuje mu także talentu pisarskiego.

Autor: Bode Miller, Jack McEnany
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 256
Ocena: 5/6
http://wydawnictwosqn.pl/

4 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że biografie (czy autobiografie) kompletnie do mnie nie przemawiają i nie lubię ich po prostu czytać. Z tego też powodu mimo ciekawej dla większości społeczeństwa książki, zrezygnuję z niej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bardzo lubię tego typu książki, chociaż może w końcu dam się przekonać... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja podobnie jak koleżanki nie za bardzo przepadam, za takiego typu książkami, ale na swojej półce mam kilka, które bardzo miło wspominam, więc może kiedyś przekonam się również do innych ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Millera kojarzę tylko z jednego zjazdu. Tego, którego większość przejechał na jednej narcie:)

    OdpowiedzUsuń