"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" autorstwa Jamesa F. Twymana, to książka uniwersalna. Nadaje się chyba dla większości osób, ponieważ składa się z kilku gatunków. To powieść, romans, przygoda, obyczajówka, gastronomia i poradnik duchowy w jednym! Połączenie tych gatunków w jednej fabule, wyszło bardzo ciekawie, choć poradnik i kurs gotowania kuchni francuskiej są jakby upchnięte mimochodem, co sprawia, że czytelnik nabywa pewnych cennych umiejętności i przyswaja mądrości życiowe nawet tego nie zauważając. To czyni tę książkę i lekką i mądrą.
James, główny bohater, zostaje porzucony przez Michelle już w pierwszym rozdziale, a właściwie na pierwszej stronie.:) Od tej pory zaczyna się jego wędrówka, samotna choć w otoczeniu ludzi, w poszukiwaniu nawet nie szczęścia, lecz sensu życia. Nie jest to depresyjny bohater, raczej znudzony, zniecierpliwiony. Jego przewodnikiem życiowym, który stara się pomóc mu w tych poszukiwaniach, jest kucharz francuski Robert Dufau. Jego dewiza to prostota, zarówno w życiu, jak i w uczuciach i gotowaniu. Według niego to wystarczy aby być szczęśliwym, wystarczy tylko nauczyć się wcielać ją w każdą sferę życia. I tego właśnie uczy się James. Stara się przyjrzeć sobie, swoim uczuciom, przeszłości i teraźniejszości, życiu i otoczeniu. Wraz z bohaterem, nieświadomie także i czytelnik przygląda się sobie.
Dla mnie kluczowym momentem przemiany Jamesa jest jego rozmowa, w trakcie której uświadamia sobie, że nie jest zdolny do miłości tylko i wyłącznie dlatego, że nie kocha samego siebie. Nie darząc się uczuciem nie można obdarować nim innych. Takich i wielu innych mądrości, ta książka jest pełna.
Oprócz takich wątków, są jednak jeszcze sytuacje zabawne, przyjemne i smaczne.:) W książce opisy dań i samego gotowania, przygotowywania posiłków są bardzo dokładnie opisane. Wiele razy czułam się głodna czytając. Nie jest to typowe, znane francuskie menu, tylko smaczne, proste potrawy.
Autor bardzo przyjemnie i lekko pisze, jego książka jest naprawdę miłą lekturą, skłaniającą do refleksji. Zdecydowanie jest to pozycja na letnie wieczory, choć zaledwie na dwa dni, bo czcionka jest dosyć spora, a i objętość ksiażki nie jest zbyt gruba. Polecam wszystkim osobom chcącym dobrze, relaksująco spędzić czas, nauczyć się czegoś i poczytać coś ciekawego. Ta książka właśnie spełnia wszystkie te wymagania.Jedyne co może nie spodobać się co niektórym osobom, to dosyć długie monologi i rozmowy. Dla mnie w większości były one ciekawe i potrzebne.
Recenzja napisana przez Wiki:)
Autor: James F. Twyman
Wydawnictwo: Illuminatio
Liczba stron: 206
Ocena: 4/6
Za książkę dziękuję wydawnictwu Illuminatio:
Pomimo ciekawej recenzji jakoś nie mogę się przekonać do tej ksiązki.
OdpowiedzUsuńLubię książki z gotowaniem w tle, bo zawsze można bez wyrzutów sumienia coś przy niej podgryzać:)
OdpowiedzUsuńTaki misz masz gatunkowy zapewne będzie niezwykle interesujący. Chętnie się z nim zapoznam w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda na ciekawą, a jej okładka super się komponuje z obecnym wyglądem bloga :)
OdpowiedzUsuńnie jestem pewna czy kiedyś się za nią zabiorę, jakoś mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczka wydaję się być dość ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńJest, także polecam:)
UsuńChcę ją mieć ;)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że będzie to książka kucharska w niecodziennej odsłonie, a tutaj proszę klasyczna opowieść. mimo to może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńZachęcam do lektury:)
UsuńCiekawe połączenie gatunkowe.
OdpowiedzUsuńOj tak, lubię jak w jednej książce mamy kilka gatunków, bo zawsze można spodziewać się czegoś ciekawego, innego.
UsuńLubię lekkie lektury, może sięgnę właśnie po "Miłość, Bóg i kuchnia francuska", ale już w trochę dalszej przyszłości.
OdpowiedzUsuńPrzyznaje, że tak książka ma coś w sobie.
OdpowiedzUsuńI tak dodatkowo to chwiałam poinformować, że nominowałam Twojego bloga do Libster Adword
zapraszam
http://ksiazek-swiat.blogspot.com/2013/07/libster-adword-3-oraz-4.html
Bardzo mi miło:) Jak tylko znajdę chwilkę czasu, chętnie odpowiem na pytania:)
UsuńZastanawiam się czy to dobry pomysł czytać taką książkę. Mam na to czas tylko wieczorami, a jak znam siebie to zaczęłabym sę przy okazji objadać czytając o pysznościach i gotowaniu :) Ale co mi tam - zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńhehe, skąd ja to znam:)
Usuń