28 sierpnia 2017

Wszystko co w tobie kocham

     "Wszystko co w tobie kocham" to drugi tom nowego cyklu Samanthy Young. Pewnie wiele osób kojarzy to nazwisko. Jest to jedna z popularniejszych ostatnio młodych pisarek i pewnie większość czytelników zna ją za sprawą dosyć znanej i lubianej serii "On Dublin Street". Ja stykam się z nią po raz pierwszy i po przeczytaniu książki mam wrażenie, jakby była ona połączeniem Nory Roberts i Emily Giffin. Jest to oczywiście plus bo wszystkie należą do mojej listy ulubionych autorek. Jednak Young oceniam najsłabiej, choć nadal wysoko, a to za sprawą czegoś, co jest według mnie jedną z najbardziej denerwujących wad-powtarzalność. Oczywiście nie ma się co oszukiwać, w przypadku tego gatunku, czyli książki obyczajowej z elementami romansu, trudno o brak przewidywalności. Właściwie wszystkie kończą się tak samo, happy-endem. Jednak mimo wszystko zawsze ciekawiej jest, kiedy po drodze bohaterom przydarzają się zaskakujące przygody, komplikacje i wątki, które wywołują u czytelnika szok, coś czego kompletnie się nie spodziewamy. Tu natomiast historia była raczej prosta i choć bardzo ciekawa, to jednak zdołałam przewidzieć każdy kolejny wątek, zanim zdążył się na dobre rozwinąć. Mimo wszystko bohaterowie dają się lubić, a sama fabuła jest jak stary dobry film, z którego często kpimy, ale i tak oglądamy każdą powtórkę. To jeden z tych tytułów, który po prostu da się lubić i mimo wszystkich wad i irytujących fragmentów i tak staje się jednym z ulubionych.
     Bohaterami tego romansu są Bailey i Vaughn. Kobieta to spełniona bizneswoman, partnerka i dusza towarzystwa. Jak można się spodziewać, jej życie jest poukładane, spokojne i co za tym idzie nudne, bo Bailey właściwie nie doświadcza żadnych większych przygód. Wszystko wokół niej jest stałe i niezmienne. Jest to powodem rozpadu jej długiego związku i jednocześnie początkiem nowego rozdziału w życiu, dużo bardziej ekscytującego i zaskakującego. Vaughn natomiast to trochę typowy przykład człowieka zamkniętego w sobie, na skutek złych doświadczeń z przeszłości. Kiedy tych dwoje spotyka się przypadkiem, zaczyna ich łączyć coś, czego żadne z nich się nie spodziewało.
     Oczywiście nic nie jest takie proste jak byśmy chcieli, bohaterowie natrafią na wiele przeszkód, nie ominie ich także gra w kotka i myszkę, no i nie obędzie się bez łez, zranionych uczuć, przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć i wielu innych banalnych ale nieodzownych wątków, bez których żaden romans nie zakwalifikowałby się do tego gatunku. Jak wspomniałam wcześniej, nie doświadczyłam żadnego szoku podczas lektury, ale i nie mogę tej książki skrytykować i nazwać słabą. Zdecydowanie ma coś w sobie, co sprawia, że pomimo wielu wad po prostu dobrze się ją czyta, szybko i lekko. Starając się ją opisać cały czas nasuwa mi się na myśl wakacyjny klimat, lato i słońce. Nie wiem od czego to zależy, ale niektóre książki po prostu wymagają wakacyjnej pory i to jest jedna z nich. Może wynika to z tego, że "Wszystko co w tobie kocham" to historia nadmorska, z pięknymi widokami w tle, a może to zasługa historii Bailey i Vaughna. W każdym razie ja na pewno doradzam zabranie się za nią właśnie w czasie ciepłych temperatur, kiedy słońce jeszcze grzeje, a na dworze jest zielono. Według mnie to nadaje fabule jeszcze lepszego klimatu.
     Inną sprawą są bohaterzy. Polubiłam ich, ale na pewno nie są to moje ulubione postaci, które zapamiętam na długo. Zwłaszcza Vaughn momentami dosyć mocno mnie irytował i wręcz miałam ochotę potrząsnąć książką, w nadziei, że to go otrzeźwi. Z drugiej strony mając choć odrobinę wyobraźni i współczucia raczej ciężko jest nie zrozumieć pobudek, które kierują tą parą, a te są dosyć dobrze wyjaśnione i przedstawione.  Dlatego mimo wszystko jestem zadowolona z tej lektury. To nie jest literatura ambitna, z wyższej półki, tylko świetna historia na kilka wieczorów, idealna kiedy potrzebujemy czegoś co nas zrelaksuje, wywoła uśmiech na twarzy i jednocześnie nie zanudzi na śmierć. Idealna na wakacje.
   
   

3 komentarze:

  1. Wakacje się już kończą, więc lekturę tej książki wypadałoby odłożyć w czasie, ale zasady są w końcu po to, aby je łamać. Niestety dla powyższej pozycji nie jestem skłonna pozbawić siebie jakichkolwiek zasad, bo takich romansów, jak powyższy zwyczajnie nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła nie jest bardzo oryginalna, ale mimo wszystko ambitniejsza niż w większości książek z tego gatunku. Ja też wolę inne tematy ale przyznaję, że akurat ta książka nie jest zła.

      Usuń