"Bezpiecznie jak w domu" to powieść z gatunku jaki najbardziej lubię, czyli thriller psychologiczny. Uwielbiam tą niepewność, napięcie i dreszcze na plecach podczas lektury. Ta książka dostarczyła mi wszystkich tych emocji i jestem bardzo zadowolona, że trafiła w moje ręce. Sięgnęłam po nią ze względu na intrygującą i mroczną okładkę, dopiero potem przeczytałam opis, który również mocno mnie zaintrygował. Poza tym powieść przez bardzo długi czas była rozchwytywana w Holandii, a ja z literaturą holenderską spotkałam się dopiero kilka razy i chciałam sobie odświeżyć tamtejsze klimaty.
Z pozoru ta mało objętościowa powieść, kryje w środku historię grozy, która mogłaby się przytrafić każdemu z nas. Na co dzień raczej nikt nie przypuszcza, że do naszego domu, który jest oazą, może wtargnąć ktoś obcy. A przecież wystarczy chwila nieuwagi lub zwykła naiwność, aby w naszych progach pojawił się jakiś psychopata. Czy to pan od licznika, czy pan listonosz... Człowiek nie dopuszcza takiej myśli do siebie. Oglądając zdjęcia zbiegów lub czytając o nich informacje w gazetach, internecie, do głowy by nam nie przyszło, że ktoś taki zechce "ukryć" się akurat u nas. A jednak takie sytuacje się zdarzają i mają miejsce na całym świecie.
Dom Lisy znajdował się na uboczu, z dala od jakiegokolwiek zgiełku i sąsiadów. Nieświadoma zagrożenia kobieta, jak co dzień oddawała się obowiązkom domowym i wieszała pranie w ogrodzie. Nagle poczuła czyjąś obecność i dostrzegła obcą sylwetkę. Pierwsza myśl kobiety to niebezpieczeństwo i szybka ewakuacja do domu. Dom, który miał być schronieniem nagle staje się celą, więzieniem, z którego nie ma wyjścia. Intruzem okazuje się być psychopata zbiegły z więzienia. Niezwykle groźny i nieprzewidywalny. Lisie zależy już tylko na tym, aby ocalić 5- letnią córeczkę. Podejmuje psychologiczną grę z obcym, której stawką jest życie jej i jej dziecka. Wykonuje wszystkie polecenia mordercy, staje się zabawką w jego rękach. Brutalny mężczyzna coraz bardziej przeraża kobietę, a ta wie, że to tylko kwestia czasu kiedy w końcu zechce je zabić. Iskierką nadziei okazuje się pewna kobieta, która widzi całą sytuację przez okno. Tylko dlaczego nie wzywa pomocy? Przecież od jej odejścia minęło tyle czasu....
To co w takich powieściach podoba mi się najbardziej, to przedstawienie sylwetek postaci kata i ofiary, wiemy co myślą, co czują, poznajemy ich historię. Powoli narasta napięcie, jak sytuacja potoczy się dalej, kto w danym momencie będzie górą, a komu powinie się noga. W książkach tego typu zazwyczaj jest bardzo mała ilość bohaterów, tak było i tym razem. Jednak oprócz osób znajdujących się w domu, mamy także kolejną postać, która była świadkiem rozgrywającej się tragedii, jednak z pewnych powodów nie wezwała pomocy.
Ogólnie oceniając powieść, nie dziwię się, że zbiera same pozytywne opinie, ponieważ jest bardzo dobra, ale jest jakieś ale...Jako wytrawna czytelniczka thrillerów i kryminałów, czułam niedosyt, a zakończenie według mnie zepsuło cały efekt końcowy, który mógłby być na szóstkę, jednak z racji jego niedorzeczności muszę przyznać powieści notę niższą, czyli piątkę. Co nie oznacza, że osobom, które rzadziej sięgają po taki gatunek, zakończenie wyda się jak najbardziej trafne. Dla mnie było za miałkie i takie bez pomysłu. Natomiast jeżeli chodzi o całą historię, to jest wstrząsająca i budzi spore emocje. Poza tym osoby, które cenią krótkie, ale za to treściwe książki, będą zachwycone. Polecam!
Autor: Simone Van der Vlugt
Wydawnictwo: Feeria
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję księgarni internetowej Gandalf:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz