W ubiegłym roku przeczytałam całą serię "Prowincji" autorstwa Katarzyny Enerlich. O cyklu tych powieści było wtedy bardzo głośno, niektórzy porównywali je do znanej serii "Rozlewiska" Ja zachęcona samymi pozytywnymi recenzjami czytelników od razu zabrałam się za czytanie i muszę powiedzieć, że spośród wszystkich polskich cykli to właśnie pióro Enerlich najbardziej przypadło mi do gustu. Oczywiście znalazło się parę wad, które nie omieszkałam wytknąć w swoich recenzjach:), jednak ogólnie rzecz biorąc oceniam ją naprawdę dobrze dlatego też ucieszyłam się, kiedy w tym roku w końcu mogłam przeczytać najnowsze przygody Ludmiły. Szczerze mówiąc obawiałam się trochę tego, że może to być zbyt naciągana część, bez polotu, jednak teraz uważam, że spośród wszystkich pięciu, to właśnie ta jest może nie najciekawszą, ale najbardziej pasującą do całej serii. Szczerze mówiąc mając już wszystkie za sobą, uważam, że ta jako jedyna jest właśnie taka, jak wyobrażałam sobie "Prowincję". Jest tu proste życie, trochę psychologii Ludmiły, ciekawe wątki społecznościowe, piękne krajobrazy i...trochę magii! Właśnie jej brakowało mi w poprzednich książkach.
O Katarzynie Enerlich pisałam już cztery razy, myślę, że chyba każdy choć kojarzy jej nazwisko i publikacje. To mieszkająca w Mrągowie, stolicy country pisarka, która zna się na Mazurach jak mało kto. Wszystkie informacje jakie zawiera w swych powieściach to prawdziwe perełki i od razu ma się ochotę odbyć długa wycieczkę szlakiem serii. Za każdym razem sięgając po jej powieści, czuję jakbym była wprowadzana w inny świat,oprowadzana po zakątkach Polski nieuczęszczanych przez turystów,a jej język jest połączeniem prostej narracji z poetyckimi opisami.
Poprzednio Ludmiła brała ślub by następnie się rozwodzić, traciła prace i znów ją zyskiwała, podbijała świat jak artystka, szukała szczęścia za granicą, uczyła się życia, starała odnaleźć w roli samotnej matki... i w końcu odnalazła spokój. Pozornie, bo stabilizacja i nuda raczej nie są jej pisane. Wydaje się, że Ludmiła w końcu "osiadła" na stałe, zarówno emocjonalnie jak i fizycznie, jednak już wkrótce okazuje się, że na Prowincji wcale nie jest tak nudno, jak mogłoby się wydawać. Mimo, że tym razem wydaje się, że tajemnicza historia nie dotyczy Ludmiły, a los "zajął" się kimś innym, główna bohaterka i tak, w niewiadomy jak zwykle sposób, staje się częścią zagadki i znów, chcąc czy nie chcąc, wplątuje się w kolejną przygodę.
Wszystko zaczyna się sielsko. Ludmiła i jej patchworkowa rodzinka żyją spokojne w pięknym plenerach Mazur, gdy do wsi przybywa nieznana kobieta. Nagle wśród mieszkańców ożywają stare wspomnienia i dziwne pogłoski. Wszystko staje się jeszcze dziwniejsze, kiedy Ludmiła dostrzega coś niepokojącego, kobieta zmienia swój wygląd z każdym spotkaniem. Krążą wokół niej legendy, rozpoczyna się seria mitów i nie wiadomo już, kto jest kim i co jest prawdą. Jak zwykle udział bohaterki nie jest wcale taki przypadkowy jak wygląda.
"Prowincja pełna czarów" to magiczna część cyklu o Ludmile, moim zdaniem jedna z lepszych. Jest tu wątek kryminalny, trochę sensacji i jak zwykle wspaniałej historii obyczajowej z mnóstwem zabawnych żartów, codziennych problemów, rozterek i uczuć. Wszystko to kolejny raz na przepięknym tle Mazurskiego słońca, łąk i pysznych potraw.
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 352
Ocena: 5/6
Ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPoluję na całą serię!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki! :)
Są zdecydowanie w moim stylu.
Uściski,
I.
Coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji sięgnąć po tę serię:)
OdpowiedzUsuńTa książka wydaje mi się wprost stworzona do czytania jej latem, więc trochę będę musiałam poczekać by po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która bardzo pozytywnie ocenia tą serię, więc chyba nie zostanie mi nic innego jak tylko na nią polować i ją przeczytać ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i już się z tego cieszę. Dziękuję za dobre słowo. Serdeczności. Katarzyna Enerlich
OdpowiedzUsuń