Dziś nikt już chyba nie pamięta prawdziwego karnawału, balu, przyjęcia czy prywatki. Dawne taneczne spotkania wyparły dyskoteki i imprezy, na których mało się tańczy, a jeśli już, nie jest to znany nam z dawnych, starych filmów piękny taniec, wymagający znajomości kroków, skupienia, lecz zwykłe podrygiwanie lub kołysanie się bez ładu w takt muzyki. Również ta uległa zmianie. Dawne piosenki opowiadające o życiu i wprawiające w zabawowy nastrój, wyparły dudniejące rytmy często nawet bez tekstu, a o świetności imprezy coraz częściej decyduje zasobność portfela i ilość podawanego alkoholu.
"Walca tańczyłam najpiękniej z panien", to piękna książka-album, przestawiają przyjęcia, bale i prywatki sprzed lat.Autorką jest Zofia Jabłonowska-Ratajska, historyk sztuki, publicystka. Prowadzi wykłady z zakresu savoir vivru, zajmuje się też kulturą współczesną, autorka wystaw, filmów dokumentalnych. W książce, którą recenzuję dzisiaj, Ratajska skupi się na karnawałowych anegdotach i zwyczajach, a tych było całkiem sporo. Choć wiele z nich minęło bezpowrotnie, wciąż istnieją takie, które kultywuje się do dziś, chociaż niestety w nieco zmienionych, unowocześnionych formach.
W trakcie takich spotkań, odbywały się nie tylko tańce i muzyka, ale i mnóstwo zabaw. W wyższych sferach często urządzano przebieranki, organizowano amatorskie krótkie przedstawienia, szarady. Znane były też gry w karty, choć nie w każdym domu praktykowane, to jednak lubiane. Odmian karcianych gier było całe mnóstwo, tak samo jak i gier słownych. W te jednak częściej grała młodzież, były to np. sekretarz, flirt towarzyski, poczta. Popularne były też pasjanse w różnych wariantach.
Nie tylko wyższe sfery bawiły się często przy muzyce, ale i mieszkańcy wsi i małych miasteczek. Często też wysyłano wiejską młodzież na zabawy do miast, co było prestiżem i formą "rozwoju".
Bale były okazją do spotkań towarzyskich, na które często brakowało czasu na co dzień, odnawiano i zawierano mnóstwo kontaktów, można było odstresować się i odpocząć po trudach pracy, zmartwieniach. Jednak nie inaczej niż dzisiaj, także i wtedy jednym z ważniejszych aspektów były stroje, odświętne i bogate. Kobiety ubrane były obowiązkowo w piękne, długie suknie do ziemi, często zdobione z wytwornych materiałów. Każda z panien chciała wyglądać lepiej od innych, a strój często był oznaką zamożności i statusu. Panowie natomiast ubierali fraki, smokingi, garnitury.
"Walca tańczyłam najpiękniej z panien" to książka przepełniona masą zdjęć archiwalnych, informacji i starych opisów, notatek z pamiętników i dzienników. Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat dawnych przyjęć, poznać obyczaje i tradycje minionych lat. To ciekawa szansa na ujrzenie sposobu spędzania czasu wolnego przez ludzi sprzed i po wojnie.
Autor: Zofia Jabłonowska-Ratajska
Wydawnictwo: TRIO
Liczba stron: 176
Ocena: 4/6
Moja babcia uwielbia snuć takie opowieści. Najciekawsze zawsze były historie o umizgach kawalerów do panienek, ale nikt tak nie smalił cholewek jak mój dziadek
OdpowiedzUsuń