29 sierpnia 2013

Kings of Leon

Kings of Leon: Sex on Fire - Michael Heatley     "Kings of Leon. Sex on fire", to biografia jednego z popularniejszych i uwielbianych ostatnio zespołów rockowych na całym świecie. Autorami książki są Michael i Drew Heatley. Michael napisał już ponad 100 książek o muzyce rockowej, na co dzień współpracuje z czołowymi magazynami o muzyce. Jego syn Drew, współtworzył znaną biografię Michaela Jacksona i także, podobnie jak ojciec, zajmuje się literatura biograficzną i muzyczną. Na co dzień jest także jednym z wierniejszych fanów zespołu.
     Kings of Leon, to rozchwytywany dzisiaj zespół, porównywany do U2 czy The Killers. Sławę zdobył szybko, ale wciąż pozostaje w czołówce najsłynniejszych zespołów na świecie, a ich kariera jeszcze nabiera tempa. Jednak nie jest to typowy zespół, bo i jego członkowie tacy nie są. Książka ta została napisana lekkim i prostym językiem, a informacje są spójne i bardzo szczegółowe, dzięki czemu dogłębnie poznałam zespół, którym do tej pory się nie interesowałam. Jest to moim zdaniem jedna z lepszych książek biograficznych, jakie czytałam, a życiorys jej bohaterów właściwie sam wchodził do głowy podczas czytania.
     Historia jest pozornie banalna. Młodzi chłopcy marzą o karierze muzycznej, fanach i tworzeniu muzyki. Jednak ich życie nie było typowe ani nudne. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że zespół tworzą sami bracia i jeden kuzyn. To typowo rodzinna kapela. Muzycy wychowali się w bardzo religijnej rodzinie, są dziećmi kaznodzieja, który pewnego dnia stracił wiarę i porzucił kościół. Już to jest ciekawym aspektem ich życia, a do tego trzeba wliczyć ich szalony temperament i niezależność. Zespół tworzą: Nathan, Caleb, Jared oraz Matthew Followill. Cała ich rodzina jest bardzo zgrana i muzyczna. Jednak byli oni wychowywani jedynie w duchu muzyki country i gospel, a z muzyką nowoczesną, rockiem, popem i innymi gatunkami, zaznajomili się dopiero będąc już dorosłymi mężczyznami. Co ciekawe, dowiedziałam się z tej książki, że żaden z nich nie potrafił grać na żadnym instrumencie, uczyli się tego dopiero gdy zainteresowały się nimi małe wytwórnie. Ich muzyka nie była typowym rockiem, ale mieszanką południa z nowoczesnym światem. Mimo to, zawsze byli charakterystyczni i to pozwoliło im piąć się powoli po szczeblach kariery. Przełomem było wystąpienie na festiwalu w Glastonbury, gdzie pierwszy raz występowali jako debiutanci, a kilka lat później juz jako gwiazdy wieczoru. Publiczność ich pokochała, jednak to dziwniejsze, cały świat oszalał na ich punkcie, oprócz ich rodzinnego kontynentu, Ameryki. Tam ich muzyka wciąż nie zajmuje czołówki list przebojów, jednak to im nie przeszkadza, konsekwentnie trzymają się swojego stylu mając nadzieję, że kiedyś także i ich rodacy zauważą i docenią ich zespół.
     Kings of Leon to zespół niezwykle ciekawy i kontrowersyjny. Muzycy często wdają się w bójki, także między sobą, piją, palą, biorą narkotyki i tworzą bardzo ostre, kontrowersyjne teksty, do tego konsekwentnie odmawiają wszystkim menadżerom, którzy proponują im swoja opiekę, nie idą za modą, właściwie robią wszystko, co pozornie nie przysparza im fanów. Jednak to właśnie ta niezależność i odmienność, sprawiają, że tak intrygują słuchaczy na całym świecie. Jedni ich kochają, drudzy zarzucają brak talentu i tandetność, jednak wszyscy się nimi interesują. Dlatego też warto znać ich historię, a ta biografia opisuje ją dokładnie i ciekawie, dlatego polecam wszystkim fanom, ale i tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o fenomenie popularności ostatnich lat.

Autor: Michael i Drew Heatley
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 258
Ocena: 5/6

4 komentarze:

  1. Nie znam tego zespołu, więc po ową książkę nie sięgnę, ale dla jego miłośników będzie to zapewne nie lada gratka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten zespół :) ale niekoniecznie lubię czytać biografie itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słucham sporadycznie ich piosenek, ale nie jestem tak wielką fanką żeby czytać ich biografię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie sięgnę po tę książkę, nie lubię biografii, a zespołu raczej rzadko słucham...

    OdpowiedzUsuń