29 czerwca 2013

Hartland. Pieszo przez Amerykę

Hartland. Pieszo przez Amerykę - Wolfgang Büscher     "Hartland. Pieszo przez Amerykę", to kolejna książka z serii "Orient Express". Uwielbiam ją i zawsze chętnie zasiadam do lektury, a tym razem moja radość była jeszcze większa, bo Ameryką interesuję się od dawna. Moja ciekawość jednak nie dotyczy typowej Ameryki jaką znamy, Nowego Jorku, Hollywood itp. Według mnie piękniejsze są bardziej nieznane regiony, kultura ludzi żyjących z dala od zgiełku miasta, ich tradycje, piękne krajobrazy. Dlatego też "Hartland" od razu mi się spodobało.
     Książka jest autorstwa Wolfganga Buschera, który mimo braku doświadczenia i wielu przestróg ze strony znawców pieszych wędrówek, postanowił zaryzykować i udać się w pieszą podróż w głąb jednego z najbardziej różnorodnych krajów. Przemierzył Amerykę, ponad 3500 tys.km, bez żadnego wsparcia, samotnie, bez pojazdu i właściwie prawie za darmo. Korzystał z gościny mieszkańców, docierał w miejsca, która na co dzień nie interesują przeciętnego turysty. Widział wiele i wszystko w bardzo przyjemny i lekki sposób opisał.
     Przede wszystkim, Buscher skupił się na "dzikich" zakątkach Ameryki. Przeszedł Missouri, Dakotę, zwiedził Oklahomę i wiele innych miejsc. Właśnie te indiańskie dawniej terytoria, krainy mustangów i westernowe sprawy, interesują mnie najbardziej. Myślę, że ta strona Ameryki jest tak wyjątkowa, bo to właśnie kawałek kultury niedostępnej w żadnym innym miejscu na świecie. Autor wspaniale oddał ich klimat, opisał w cudowny sposób dziką zwierzynę jak wilki, rezerwaty dla Indian, kasyna, religijność mieszkańców Dakoty. W książce wyraźnie czułam Dziki Zachód znany mi z telewizyjnych filmów. Do tego autor ma bardzo przyjemny sposób pisania, który sprawia, że jego relacje brzmią trochę jak powieść,którą bardzo dobrze się czyta. To jedna z książek, które sprawiają, że człowiek jeszcze kilka dni po ich przeczytaniu rozmyśla o fabule, a ja do tej pory marzę o przebyciu trasy jaką pokonał Wolfgang.:)
     Nie jest to jednak tylko zbiór przygód Buschera. Dzięki tej lekturze bardzo wzbogaciła się moja wiedza o Ameryce. Autor jest jak dobry nauczyciel historii, który nie tylko uczy na pamięć paru ważnych dat i wydarzeń, ale opowiada o nich bardzo ciekawie i myślę, że to właśnie takie "opowiedziane lekcje" najbardziej wchodzą do głowy. Tu tak było. Momentami byłam zdziwiona, że niektóre fakty, o których słyszałam, a które wydawały mi się nudne, okazały się bardzo ciekawe po wdaniu się w "szczegóły".:)
     Jestem też zdziwiona, jak bardzo różnią się od siebie ludzie zamieszkujący jeden kraj, lecz różne stany. Oczywiście znamy szalonych, nowoczesnych Nowojorczyków i wyluzowanych, zawsze uśmiechniętych Kalifornijczyków z seriali i filmów, wszyscy chyba kojarzą też religijnych, bardziej konserwatywnych, staromodnych Teksańczyków, w kapeluszach i kowbojskich koszulach. Zawsze jednak myślałam, że ich różnorodność jest wyolbrzymiona na potrzeby kina, natomiast okazuje się, że w Ameryce każdy stan jest jak inny kraj.
Myślę, że ta książka przypadnie do gustu wszystkim. Jest zabawna, interesująca, wciąga od pierwszej strony i często zadziwia. To prawdziwy obraz Ameryki, takiej jaką jest ona naprawdę. To też samotna wędrówka przez najdziksze zakątki, mnóstwo życiowych nauk i anegdot, opowiadań z życia w podróży człowieka odważnego i utalentowanego. Polecam choćby po to, by nauczyć się czegoś "mimochodem" o historii jednego z najbardziej okupowanych przez turystów krajów.

Autor: Wolfgang Buscher
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 271
Ocena: 5/6

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarne:

http://czarne.com.pl/uploads/attachment/file/459/czarne_logo.png


Przypominam o konkursie:



21 komentarzy:

  1. Kurczę, podziwiam częstotliwość, z jaką dodajesz nowe recenzje. I zazdroszczę tak dużej ilości czasu na czytanie! :-)

    Pozdrawiam i zapraszam:

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście czasu na czytanie mam sporo, ponieważ mam pracę, w której mogę sobie na to pozwolić:) Dodatkowo jestem nocnym markiem i wtedy nadrabiam zaległości:)A recenzje zamieszczam także zaległe, czasem nawet sprzed dwóch miesięcy.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. Hmmm czytałam kiedyś serię o podobnej nazwie, ale o zupełnie innej tematyce ;) W konkursie już wzięłam udział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie Ameryka, zwłaszcza północna, jest raczej na końcu listy marzeń - ciągnie mnie zdecydowanie w innych kierunkach :) Jeśli chodzi o serię, po prostu uwielbiam jej szatę graficzną, ale niestety mam tylko "Safari mrocznej gwiazdy"... może kiedyś uda się uzupełnić braki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Ameryka Północna (oczywiście poszczególne stany)jest w pierwszej piątce miejsc, które chciałabym zobaczyć:)
      Seria Orient Express ma rzeczywiście piękną szatę graficzną:)

      Usuń
  4. Taka Ameryka to pewnie i mi by się spodobała... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie nie pozostało mi nic innego, jak polowac na tą książke.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią przeniosłabym się na inny kontynent.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile nowych recenzji, podziwiam Cię. Ja nie mam czasu na film, co w porównaniu do książki jest niczym, a ty praktycznie codziennie nowa książka i następna itd. Książka nie do końca w moim stylu, chyba zrezygnuje :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Wyśnione miłości", www.filmowe-abecadlo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Póki co nie gustuję w takiej literaturze, ale może kiedyś.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie słyszałam o książkach z serii Orient Express, a widzę, że warto się im bliżej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością warto! Seria jest naprawdę godna polecenia:)Dawno nie czytałam tak dobrych książek:)

      Usuń