Aborygeni to rdzenni mieszkańcy Australii, którzy przybyli na ten kontynent około 40-65 tyś. lat temu. Są zaliczani do rasy czarnej, chociaż wielu naukowców twierdzi, że tworzą odrębną rasę. Jak to nomadzi, prowadzili koczowniczy tryb życia. Tradycje i zwyczaje aborygenów przetrwały dzięki zgromadzeniom plemiennym, na których plemiona spotykały się i przekazywały je sobie z pokolenia na pokolenie. Dziś ludność ta żyje przeważnie w rezerwatach, choć wielu aborygenów włączyło się do społeczeństwa i zamieszkują obrzeża i slumsy dużych miast. Jednak tylko kilkadziesiąt tysięcy z nich kontynuuje tradycję przodków. Aborygeni są niezwykle przywiązani do natury. Dla nich ziemia jest matką człowieka, a duchy przodków nadały jej kształt. Niestety przez kolonizację europejską populacja Aborygenów zmalała do tego stopnia, że na początku XX wieku uznano ją za wymierającą. Przez wiele lat polowanie i zabijanie Aborygenów było w Australii legalne. W 1984 roku przyznano im pełne prawo wyborcze, a w 2008 roku premier Australii wygłosił przemówienie w którym przeprosił Aborygenów za prześladowania, dyskryminację, a także praktyki „skradzionego pokolenia”. „Skradzione pokolenie” to określenie na dzieci Aborygenów, które w latach 1900-1970 zostały odbierane swoim rodzicom w ramach przymusowej asymilacji. Szacuje się, że mogło to być nawet 200 tyś. dzieci.
Na dzień dzisiejszy liczba Aborygenów zamieszkujących Australię, sięga od 300-500 tysięcy, co stanowi około 2% ludności tego kontynentu. Nie potrafili się oni przystosować do otaczającej ich rzeczywistości. Większość z nich żyje w biedzie, wśród alkoholu i przemocy. Co piąty więzień w Australii jest Aborygenem. Aborygeni żyją w skrajnych warunkach, bez perspektyw na dalsze życie. Zazwyczaj nie dożywają 65 roku życia. Żyją o 17 lat krócej, niż biały Australijczyk. Nie potrafią, a być może nie chcą się zasymilować. Nowa rzeczywistość ich przeraża i powoli zabija, prowadząc w końcu do tego, że rasa ta, jak wiele innych na świecie, w końcu wyginie. Może Aborygeni cierpią, że muszą żyć w takim świecie? W świecie, w którym nie ma już dla nich miejsca. W świecie, w którym to co kiedyś było dla nich najważniejsze, zostało im brutalnie odebrane. Z drugiej strony jednak, czy to tłumaczy ich zachowanie? To, że wpadają w nałogi i chlubią się przestępczością? Jest to temat woda, na który trzeba spojrzeć okiem nie tylko socjologa, psychologa ale okiem zwyczajnego człowieka. Zrozumieć co Aborygeni przeżywają. Można się także zastanowić, czy w dzisiejszym świecie nie ma miejsca dla nie tylko rdzennych mieszkańców Australii, ale też dla ludów zamieszkujących inne kontynenty. Czy przez to, że świat tak gna do przodu, i mamy coraz większy postęp cywilizacyjny, jesteśmy upoważnieni odbierać im to co dla nich ważne? Ich domy, wolność. Czy mamy prawo zmuszać ich do tego, aby żyli wedle tego jak my chcemy? Dlaczego doprowadzamy do ich powolnego wyparcia i czy stać nas na wyrzuty sumienia, a może tego właśnie chcemy-żeby pierwotne ludy wymarły, gdyż nie pasują do tego co jest teraz?
Wracając do Aborygenów, łatwo ich spotkać w miastach, nietrzeźwych, przy koksownikach, włóczących się w tę i z powrotem. W nocy lepiej na nich uważać. Są niezauważalni, niewidzialni dla białych Australijczyków. I o tym właśnie jest książka Mateusza Marczewskiego pt."Niewidzialni". Autor ukazuje nam jak ludzie potrafią być dla siebie obojętni. Ukazuje nam, brak porozumienia między rdzennymi mieszkańcami, a pozostałą ludnością Australii. W moim odczuciu, po części Marczewski tak przedstawił nam te dwie strony, że nie lubimy zarówno jednej jak i drugiej. Nie lubimy Aborygenów za ich niechlujstwo, pijaństwo, bród, za to, że w grupce zachowują się głośno na ulicy. Natomiast białych za to, że ich ignorują, wywyższają się, patrzą na nich z góry inie potrafią zrozumieć. Pokazuje nam przepaść, jaka między tymi dwoma światami panuje.
Autor pokazuje nam zwyczaje, sposób życia Aborygenów. Jak radzą sobie w dzisiejszych czasach. Stara się ich poznać i zrozumieć, czyli zrobić to, czego inni nie potrafili. Reportaż Marczewskiego, jest niezwykle pouczający i przejmujący. Napisany wspaniałym, pięknym językiem, lecz specyficznym, który nie wszystkim może przypaść do gustu. Czysta poezja:) Polecam wszystkim tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Australii i jej mieszkańcach.
Opis z tyłu książki:
,,A oto przepis na slumsy:weź kilka aborygeńskich rodzin, zapakuj do pick-upa i wskaż im budynek, w którym od dziś mają mieszkać. Wysadź ich, wywal ich dobytek, te osmalone garnki, worki ze starymi szmatami, telewizor. Wróć za kilka miesięcy. Okolicy nie poznasz. Dymiące koksowniki, śmieci, graffiti na ścianach, bezpańskie psy, gołe i brudne dzieciaki. Biali, którzy zostali skazani na to sąsiedztwo, chętnie opowiedzą ci tysiące gorzkich historii: o pijaństwie, nieróbstwie, narkotykach i brudzie. A potem zapytaj tych białych, jakie noszą imiona ich nowi sąsiedzi, i skąd pochodzą. I to właśnie jest przepis na społeczeństwo podzielone. I o tym jest ta książka."
,,Mieszkaniec Sydney, Melbourne, Alice Springs czy Perth omija Aborygenów szerokim łukiem i star się ich nie dostrzegać. Dawni dumni mieszkańcy tych ziem, zostali zepchnięci na margines zbiorowej świadomości. Stali się niezauważani, niewidzialni. Mateusz Marczewski odważył się ich zobaczyć. Co więcej- wpatrywał się w nich tak długo, aż odkrył ich prawdziwą duszę. I o tym jest ta książka."
Maciej Robert
,,Ta książka to absolutna perła literacka w swoim gatunku. Bruce Chatwin, europejski klasyk literatury faktu, byłby dumny z polskiego autora, który kilkadziesiąt lat po nim wyruszył w jakże własna podróż śladem "ścieżek śpiewu"".
Roman Kurkiewicz
Książkę dostałam i przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarne.
Pisząc notatkę, korzystałam z informacji zawartych w Wikipedii.
Autor: Mateusz Marczewski
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 186
Ocena: 5/6
Ostatnio na geografi bralismy Australie i min. była tam mowa o Arbodygenach *nie wiem jak to sie pisze*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej ksiazki, byc moze w przyszlosci sie na nia skurze.
Australia to kontynent, który niezwykle mnie ciekawi. z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej o jego mieszkańcach :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja:)Można się dużo dowiedzieć,nie wiedziałam o czymś takim jak skradzione pokolenie.Nigdy nie czytam reportaży,ale ten mnie zaintrygował.Z pewnością go przeczytam.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj, widzę, że to książka dla mnie:) Intryguje mnie Australia i wszystko co z nią związane:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę rozejrzeć się za tą książka, od razu dodaję do poszukiwanych;)
Pozdrawiam:)