Wszyscy
na blogu wiedzą już, jak ogromną miłośniczką kryminałów i thrillerów jestem.
Śmiało mogę stwierdzić, że jest to prawdopodobnie mój ulubiony gatunek
literacki. Jednakże, choć książki sensacyjne pochłaniam bez umiaru, od
dłuższego czasu już nie natrafiłam na żaden tytuł, który zainteresowałby mnie
na dłużej. Owszem, zdarzały się ciekawe pozycje, które w mojej opinii były
naprawdę wyborne, mimo wszystko czegoś mi w nich jednak brakowało. Jakiegoś
elementu, który pozwoliłby książce utkwić w mojej pamięci na wiele, wiele
miesięcy i który zapewniłby jej stałe miejsce na liście moich ulubionych
lektur. Na szczęście, tak było do czasu przeczytania "Cięcia"
autorstwa Veita Etzolda. Ta powieść zachwyciła mnie już od pierwszej sekundy w
której ją ujrzałam.
Ci z was,
którzy mieli przyjemność się z nią spotkać, na pewno wiedzą dlaczego. Z tak
oryginalną okładką już dawno się nie spotkałam: tytułowe cięcia, widoczne na
obrazku, są naprawdę wycięte, zaś czerwony kolor pochodzi z wewnętrznej strony
okładki ze skrzydełkami. Może się mylę, ale raczej nie znam osoby, która
zauważyłaby coś podobnego na sklepowej półce i przeszła obok tej książki
obojętnie. Okładka w połączeniu z ciekawie zaprojektowanymi skrzydełkami oraz
niezwykle zachęcającym opisem z tyłu powieści dają więc niesamowicie udane
wydanie utworu.
Wspomniałam
o opisie z tyłu okładki. W zasadzie nie dowiadujemy się z niej wiele. Najlepiej
będzie jednak, jeśli zacytuję ten tekst w całości: "Masz na Facebooku 438 przyjaciół. I jednego wroga. Przyjaciele są wirtualni, wróg jest prawdziwy. Namierzy cię. Wytropi. Zabije. Masz na Facebooku 438 przyjaciół, ale żaden z nich nie zorientuje się, że nie żyjesz". Choć ten opis tak naprawdę nie ujawnia
nam, z jaką fabułą mamy do czynienia, brzmi bardzo interesująco i tajemniczo.
Od początku wiedziałam, że będę miała do czynienia z historią wyjątkową,
unikalną. Nie pomyliłam się. Główną bohaterką jest pracująca w policji Clara
Vidalis, która otrzymuje anonimowe nagranie, ukazujące brutalne zabójstwo
młodej dziewczyny. Kobieta szybko dochodzi do wniosku, że ma do czynienia z
seryjnym mordercą. Prawdziwa zagadka zaczyna się jednak dopiero po odnalezieniu
ciała ofiary. Okazuje się, że nie żyje ona od bardzo dawna, mimo to nikt z jej
znajomych o tym nie wie. Nikt nie zainteresował się losem dziewczyny, czy też
może raczej nikt nie przewidział, że dzieje się coś złego. Wpisy od ofiary
wciąż bowiem pojawiają się na jej profilu na facebooku. Tyle tylko, że nie ona
jest ich autorką...
Temat
niebezpieczeństw wynikających z nieostrożnego używania internetu był poruszany
tysiące, jeśli nie miliony razy, jednakże nigdy w podobny sposób jak tutaj.
Mamy do czynienia z powieścią, która ukazuje to czytelnikom w sposób dobitny i
szczegółowy, a więc w końcu naprawdę dający do myślenia. Sama nie jestem
ogromną fanką serwisów typu facebook czy twitter, dlatego staram się ograniczyć
ich używanie do minimum. Można więc powiedzieć, że tematyka tego kryminału jest
dla mnie stworzona. Książkę czytało się niezwykle przyjemnie, ostatecznie
okazała się ona nawet lepsza niż z początku zakładałam. Nie wiem, czy mam się
do czego przyczepić. Autor potrafi zaciekawić czytelnika i poprowadzić historię
w sposób zaskakujący. Nigdy nie wiedziałam, czego oczekiwać po następnej
stronie i każdy zwrot akcji był dla mnie ogromną niespodzianką. To niezwykle
istotne, bo w końcu umiejętność zaskakiwania wśród pisarzy thrillerów jest
najważniejsza. Veit Etzold "Cięciem" udowodnił, jak ogromny ma talent.
Cieszę się, że udało mi się zapoznać z jego twórczością i nie mogę się
doczekać, by poznać jego kolejne dzieła.
"Cięcie"
jest powieścią absolutnie wspaniałą. Już sama okładka robi dobre wrażenie, a
wewnątrz odnajdziemy jeszcze więcej pozytywów. Zdecydowanie polecam i
umieszczam na mojej specjalnej półce ulubionych książek. Żaden fan kryminałów
nie zawiedzie się, co więcej, może tak jak ja odnajdzie kolejną perełkę tego
gatunku.
Autor: Veit Etzold
Wydawnictwo: Akurat
Ocena: 6/6
Mam chrapkę na tę książkę od pewnego czasu, muszę ją przeczytać !:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ją mam!! Ależ zapowiada się fantastyczna lektura. Oj tak internet i wszelkiego rodzaju portale społecznościowe są skarbonka wiedzy na nasz temat. Nawet czasami nie zdajemy sobie sprawy jak dużą i jak groźną:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))