
To przygody bardzo, a czasami wręcz nazbyt energicznego i pomysłowego chłopca, który choć może poszczycić się największą kreatywnością i wyobraźnią jaką można spotkać u dzieci, jednocześnie jest poniekąd pechowcem, bo jego pomysły zawsze kończą się kłopotami. Mimo wszystko jego życie jest świetną zabawą, a on sam jest wesoły i stara się wprowadzić trochę radości i dziecinnego uroku w codzienne, czasem szare i nudne życie.
Podobnie jak reszta tej serii, jest tu mnóstwo obrazków, które bardzo mi się podobają, mimo, że są naprawdę prosto narysowane. Czcionka jest zgodna z całym schematem czyli duża i łatwa w czytaniu, a wydanie jest identyczne jak to w innych powieściach. Podobnie jak poprzednio, także poziom jest skierowany do osób władających językiem w stopniu podstawowym lub średnio-zaawansowanym, jednak według mnie ze względu na język i dialogi książki, które są bardzo proste, bo przecież jest to lektura przede wszystkim dla dzieci, to idealna okazja dla wszystkich, którzy dopiero rozpoczynają naukę angielskiego. Dlatego też ja czytając wykorzystałam ten łatwy poziom do sprawdzenia swoich zdolności. Zamiast czytać w oryginale, usiłowałam bez patrzenia na angielski tekst tłumaczyć ten napisany po polsku, jest to metoda idealna by sprawdzić swoje słownictwo ale i gramatykę. Przede wszystkim jednak "Przygody..." to wspaniała, odrywająca od rzeczywistości opowieść, która bawi i pozwala miło spędzić czas, a jeśli przy tym zapamiętamy parę słówek, to można uznać ją za książkę wręcz idealną.
Wydawnictwo: 44.pl
Liczba stron: 96
Ocena: 5/6
Jako dziecko, Tomka uwielbiałam - jako szkolna lektura naprawdę była bardzo fajna, ale w oryginale nigdy jej nie czytałam... więc może czas zacząć ;)
OdpowiedzUsuń