O Annie Lutosławskiej-Jaworskiej nie słyszałam nigdy, do czego od razu się przyznaję. Jednak jej biografia, choć według mnie bardziej pasowałoby określenie pamiętnik, nie tyle mnie zaskoczyła, co zaciekawiła. To zaledwie 185 stron zapisanych dosyć dużą i grubą czcionką, które przeczytałam w niewiele ponad jeden dzień. Nie było to nic zaskakującego, ani też wzruszającego. Autorka nie przeżyła wielu zatrważających momentów w swoim życiu, a jednak było ono tak spokojne, radosne i twórcze, że nie sposób nie uśmiechać się w trakcie lektury. W pewnym momencie sama byłam zdziwiona, jak bardzo urzekła mnie ta książka, mimo, że przecież nie była to ani dramatyczna, ani naszpikowana akcją powieść, a jedynie wspomnienia niezwykle artystycznej kobiety. Myślę, że to po prostu jedna z tych mini książeczek, które z jakiegoś powodu zapadają w pamięć i oczarowują.
Anna Lutosławska-Jaworska była aktorką przede wszystkim teatralną, polską artystką, niezwykle utalentowaną i szanowaną. Występowała w Krakowie i Wrocławiu, była niezwykle związana z teatrem. Nie tylko występowała na scenie, ale i sama pałała się twórczością. Była scenarzystką i reżyserką wielu spektakli. Jednak jej życie nie skupiało się wyłącznie w ojczyźnie. Długi czas spędziła w Afryce i Algierii, gdzie kontynuowała swoją twórczość i nadal była związana ze sztuką, jednak w nieco inny sposób. Zajęła się fotografią, malarstwem i pisaniem książek, do czego niewątpliwie miała talent. Jej styl jest niezwykle lekki, jakby od niechcenia, a jednak jest to język elegancki, prosty, ale bogaty. Jaworska w swojej biografii nie skupia się wbrew pozorom tylko na sobie. Oczywiście dowiadujemy się wiele o niej samej, ale jednak jest to kompendium wiedzy o dawnym życiu artystycznym w Polsce. Aktorka dzieli się swoim dzieciństwem, uchyla nam rąbek swych wspomnień i odczuć, opisuje świat jaki wtedy widziała, przedstawia rodzinę, przyjaciół, znanych aktorów i wielbicieli teatru, a także studentów. Wprowadza nas na zaplecze największych scen teatralnych. Naprawdę wiele zmieniło się od jej czasów i to widać wyraźnie na każdej stronie. Okupywane kiedyś sale, wyprzedane bilety, seanse i występy, na które powracano po kilka razy, spotkania i prawdziwa sztuka. Tego już dziś nie ma, teatry odwiedzają jedynie koneserzy, aktorzy często nie mają talentu i daleko im do sztuki, gdzie pieniądze są mniejsze niż na czerwonych dywanach, a i sztuka sama w sobie pozostawia wiele do życzenia.
"Skojarzenia zapisane w brulionie" to dla mnie przede wszystkim luźne wspomnienia jednej z artystek polskich. Mnóstwo ciekawostek, zabawnych historii i informacji. Osoby, które pasjonują się sztuką teatralną i dawną artystyczną Polską, miałyby wiele radości z tej lektury. Czyta się ją błyskawicznie i można naprawdę się zrelaksować, bo nie ma tu ani dramatycznych, ani też i wzniosłych momentów, jedynie lekkie opowiastki na poprawę humoru, co jest ogromną zaletą tej książki.
Autor: Anna Lutosławska-Jaworska
Wydawnictwo: WAM
Liczba stron: 185
Ocena: 4/5
W tej książce bardziej niż biografia jej autorki zainteresowałyby mnie obraz środowiska teatralnego sprzed kilkudziesięciu lat.
OdpowiedzUsuńNa poprawę humoru czemu nie. Takie luźnie przemyślenia mogą być ciekawe.
OdpowiedzUsuń