Strony

29 czerwca 2013

Hartland. Pieszo przez Amerykę

Hartland. Pieszo przez Amerykę - Wolfgang Büscher     "Hartland. Pieszo przez Amerykę", to kolejna książka z serii "Orient Express". Uwielbiam ją i zawsze chętnie zasiadam do lektury, a tym razem moja radość była jeszcze większa, bo Ameryką interesuję się od dawna. Moja ciekawość jednak nie dotyczy typowej Ameryki jaką znamy, Nowego Jorku, Hollywood itp. Według mnie piękniejsze są bardziej nieznane regiony, kultura ludzi żyjących z dala od zgiełku miasta, ich tradycje, piękne krajobrazy. Dlatego też "Hartland" od razu mi się spodobało.
     Książka jest autorstwa Wolfganga Buschera, który mimo braku doświadczenia i wielu przestróg ze strony znawców pieszych wędrówek, postanowił zaryzykować i udać się w pieszą podróż w głąb jednego z najbardziej różnorodnych krajów. Przemierzył Amerykę, ponad 3500 tys.km, bez żadnego wsparcia, samotnie, bez pojazdu i właściwie prawie za darmo. Korzystał z gościny mieszkańców, docierał w miejsca, która na co dzień nie interesują przeciętnego turysty. Widział wiele i wszystko w bardzo przyjemny i lekki sposób opisał.
     Przede wszystkim, Buscher skupił się na "dzikich" zakątkach Ameryki. Przeszedł Missouri, Dakotę, zwiedził Oklahomę i wiele innych miejsc. Właśnie te indiańskie dawniej terytoria, krainy mustangów i westernowe sprawy, interesują mnie najbardziej. Myślę, że ta strona Ameryki jest tak wyjątkowa, bo to właśnie kawałek kultury niedostępnej w żadnym innym miejscu na świecie. Autor wspaniale oddał ich klimat, opisał w cudowny sposób dziką zwierzynę jak wilki, rezerwaty dla Indian, kasyna, religijność mieszkańców Dakoty. W książce wyraźnie czułam Dziki Zachód znany mi z telewizyjnych filmów. Do tego autor ma bardzo przyjemny sposób pisania, który sprawia, że jego relacje brzmią trochę jak powieść,którą bardzo dobrze się czyta. To jedna z książek, które sprawiają, że człowiek jeszcze kilka dni po ich przeczytaniu rozmyśla o fabule, a ja do tej pory marzę o przebyciu trasy jaką pokonał Wolfgang.:)
     Nie jest to jednak tylko zbiór przygód Buschera. Dzięki tej lekturze bardzo wzbogaciła się moja wiedza o Ameryce. Autor jest jak dobry nauczyciel historii, który nie tylko uczy na pamięć paru ważnych dat i wydarzeń, ale opowiada o nich bardzo ciekawie i myślę, że to właśnie takie "opowiedziane lekcje" najbardziej wchodzą do głowy. Tu tak było. Momentami byłam zdziwiona, że niektóre fakty, o których słyszałam, a które wydawały mi się nudne, okazały się bardzo ciekawe po wdaniu się w "szczegóły".:)
     Jestem też zdziwiona, jak bardzo różnią się od siebie ludzie zamieszkujący jeden kraj, lecz różne stany. Oczywiście znamy szalonych, nowoczesnych Nowojorczyków i wyluzowanych, zawsze uśmiechniętych Kalifornijczyków z seriali i filmów, wszyscy chyba kojarzą też religijnych, bardziej konserwatywnych, staromodnych Teksańczyków, w kapeluszach i kowbojskich koszulach. Zawsze jednak myślałam, że ich różnorodność jest wyolbrzymiona na potrzeby kina, natomiast okazuje się, że w Ameryce każdy stan jest jak inny kraj.
Myślę, że ta książka przypadnie do gustu wszystkim. Jest zabawna, interesująca, wciąga od pierwszej strony i często zadziwia. To prawdziwy obraz Ameryki, takiej jaką jest ona naprawdę. To też samotna wędrówka przez najdziksze zakątki, mnóstwo życiowych nauk i anegdot, opowiadań z życia w podróży człowieka odważnego i utalentowanego. Polecam choćby po to, by nauczyć się czegoś "mimochodem" o historii jednego z najbardziej okupowanych przez turystów krajów.

Autor: Wolfgang Buscher
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 271
Ocena: 5/6

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarne:

http://czarne.com.pl/uploads/attachment/file/459/czarne_logo.png


Przypominam o konkursie:



28 czerwca 2013

Wakacyjny konkurs Sosenki i Artillo

Witajcie,
mam dla Was kolejny konkurs, jednak tym razem o wiele atrakcyjniejszy. Dlaczego? Dlatego, że oprócz książki ode mnie, do wygrania są także atrakcyjne nagrody ufundowane przez galerię Artillo.
Nagrodami tymi są piękny notes wykonany z papierów scrapbookingowych, oraz dwie drewniane zakładki do książek. Wszystkie przedmioty są już u mnie w domu i czekają na nowego właściciela. Muszę przyznać, że są cudowne i o wiele ładniejsze niż na zdjęciach poniżej :) W sumie sama zazdroszczę osobie, która je wygra ;) Konkurs trwa do 28 lipca, natomiast wyniki ogłoszę następnego dnia.

Nagrody:


Zasady i warunki konkursu:

Warunek jest jeden - w konkursie mogą wziąć udział tylko osoby zamieszkałe na terenie Polski :)
Zasady są proste. Wystarczy zostać obserwatorem mojego bloga, dodać mnie do obserwatorów google+ (lub polubić na fb, jak kto woli) oraz zamieścić baner konkursowy na swoim blogu. Oczywiście, jeżeli ktoś nie posiada bloga, nie musi zamieszczać banera. Zachęcam jednak do rozpowszechniania informacji o konkursie, ponieważ jeżeli zgłosi się bardzo dużo osób, to nagrody ufundowane przez Artillo będą w przyszłości coraz ciekawsze:)

Banery konkursowe (możecie sobie wybrać, który Wam się najbardziej podoba):

Idealne matki



„Idealne matki” to króciutka opowieść autorstwa 93-letniej już popularnej brytyjskiej pisarki Doris Lessing, laureatki Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.
Z pozoru może wydawać się ona odrobinę zawiła i skomplikowana. W końcu okazuje się jednak, że w gruncie rzeczy to prosta historia, w dodatku spisana przyjemnym i lekkim piórem. Z powodu zwięzłej treści, w trakcie lektury czytelnik ulega wrażeniu, że wysłuchuje czyjejś wypowiedzi lub przegląda plik kartek z pamiętnika. Naprawdę zaciekawionym osobom i fanom gatunku wchłonięcie całej książeczki nie powinno zająć więcej niż godzinkę ;).
Zagranicą opowiadanie to zostało po prostu wydane w większym zbiorze, wraz z kilkoma innymi. W Polsce możemy nabyć osobne wydanie tej pojedynczej historii (w wyniku jej ekranizacji, która właśnie wchodzi na ekrany kin).
Fabuła przedstawia się następująco: Lil i Roz są najlepszymi przyjaciółkami, nierozłącznymi od dziecka. Są sobie bliskie tak bardzo, że nie unikają podejrzeń o bycie parą lesbijek. Kobiety nie przejmują się jednak plotkami na ich temat. Żyją szczęśliwie, mimo że samotne, w przepięknych, położonych naprzeciwko siebie domach przy plaży, wychowując swoich synów.
Pierwszy z nich, skromny i serdeczny Ian, to duma Lil i jej zmarłego męża. Drugi nosi imię Tom, jest dzieckiem Roz i jej byłego partnera, Harolda. Ian i Tom przyjaźnią się, są jednak od siebie kompletnie różni – Tom jest żywiołowy i spontaniczny, świetnie dogaduje się jednak z cichym Ianem.
Chłopcy szybko dorastają i przykuwają uwagę swoją urodą. Pewne szokujące wydarzenia prowadzą jednak do fatalnego w skutkach romansu pomiędzy Roz i Ianem. To nie koniec problemów, rośnie bowiem uczucie Toma do Lil.
Jak zakończy się ta skandaliczna przygoda, przekonujemy się już na pierwszych stronach. Dalsze etapy opowieści ukazują nam jedynie, jak doszło do obecnej sytuacji. Jest to zawsze ciekawa odmiana gdy w książkach, zamiast zakończenia, liczy się głównie początek.
Największymi atutami opowiadania pozostają lekki styl autorki i szybko poprowadzona akcja. Natomiast same przedstawione wydarzenia są niewyobrażalne i z pewnością zaszokują czytelnika. Mamy tu obsesyjną więź pomiędzy dwiema kobietami, a także ich uczucia do chłopców, których przecież zawsze uważały za synów.
Bardzo starałam się polubić którąkolwiek z głównych postaci, jest to jednak bardzo trudne. W ostateczności mogę zrozumieć zachowanie Toma i poczynania Lil, natomiast żywię szczerą niechęć do postaci Roz i Iana, a jedynymi osobami które lubię są Hannah i Mary. Kim one są jednak nie wyjawię…
Z pewnością nie jest to pozycja dla każdego, natomiast uważam, że nie mogę tu wskazać konkretnej grupy odbiorców… Po prostu jest to lektura po którą trzeba sięgnąć i samemu się przekonać o swojej reakcji. Dla jednych będzie to prawdziwa perełka, dla drugich chora fabuła… Są też i trzeci, jak ja, którzy mają mieszane odczucia. Do zapoznania się z opowiadaniem jednak zachęcam, w końcu każdy ma własny gust, a innych opinii jestem bardzo ciekawa :).

Autor: Doris Lessing
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ilość stron: 112
Ocena: 4/6

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera:)


Jak wychować idealnego psa

Jak wychować idealnego psa - Cesar Millan     "Jak wychować idealnego psa w okresie szczenięcym i później" to już trzecia książka z serii Zaklinacz psów, autorstwa Cesara Millan i Melissy Jo Peltier. Poprzednie dwie pochłonęłam niemal od razu i zastosowałam wiele z rad Cesara, a efekty widoczne w zachowaniu mojego psa są naprawdę duże.:)
     Mimo, że mój pies jest już dorosły, bardzo chciałam mieć trzecią część serii, bo jest to część, w której są już zawarte konkretne ćwiczenia i porady dotyczące zachowania psa w domu, na spacerze i podczas zabawy. Poprzednie dwie, były raczej teorią psiego życia.
     Jak zwykle Cesar pisze językiem prostym i podaje mnóstwo przykładów na poparcie swoich tez i poglądów. Bardzo mi się to podoba, bo przynajmniej mi, dużo łatwiej jest przyswoić jakąś metodę, gdy mam ją opisaną na konkretnym psie. Książki zaklinacza są zawsze dosyć grube, pisane od serca. Nie ma w nich samej teorii, ale wszystko jest dokładnie wyjaśnione i opisane. Pomijając fakt, że jak poprzednie części, tak i ta jest pięknie wydana i ma mnóstwo zdjęć w środku, jest też najlepszym źródłem wiedzy dla każdego posiadacza psa.
     W środku mamy 9 rozdziałów, mówiących o nauce prawidłowej zabawy i spędzania wolnego czasu z psem, nauce dyscypliny i szacunku, podstawowych zasad dobrego zachowania, zapotrzebowania konkretnych ras, ich zwyczaje i natura i wiele innych. Kilka rzeczy pomogło mi zrozumieć mojego psa, na przykład to, że wielki temperament nie jest wcale jego cechą , lecz wrodzoną cechą owczarków niemieckich. Także wiele innych cennych informacji, bardzo mi się przydało i pomogło w paru sprawach, mimo, że mój pies jest dorosły.
     Zaklinacz psów jest autorytetem wielu osób i myślę, że niejeden właściciel czworonoga mógłby bardzo skorzystać na jego radach. Ta książka jest do tego idealna. To co podoba mi się najbardziej, to
przejrzystość książek Cesara, ich treść i sposób grupowania informacji. Najpierw mamy treść, ogólne przedstawienie sytuacji i objaśnienia. Następnie autor podaje przykład, który ma nam przybliżyć wszystko "w praktyce", a na koniec praktyczne porady i ćwiczenia, a pod koniec rozdziałów tabelki podsumowujące wszystko czego "nauczyliśmy się" w rozdziale.
     Wiem, że nie wszyscy lubią taką tematykę i samego Millana, ale jak zwykle polecam jego książki, bo uważam i nie tylko ja, że są to jedne z lepszych źródeł wiedzy o naszych pupilach, a ta część jest wręcz kluczowa, bo uczy nas opieki nad psem od wieku szczenięcego, kiedy to wszystko właśnie zaczyna się kształtować. Jeśli jednak ktoś tak jak ja, nie miał swojego psa w wieku szczenięcym, może wybrać poszczególne ćwiczenia i praktykować je, a na swoim przykładzie potwierdzam, że i tak zadziałają.:)

Autor: Cesar Millan, Melissa Jo Peltier
Wydawnictwo: Illuminatio
Liczba stron: 302
Ocena: 5/6

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Illuminatio:

27 czerwca 2013

Kontakty z duchami

Kontakty z duchami - Jason Hawes
"Kontakty z duchami. Odtajnione sprawy z archiwów T.A.P.S." to książka o duchach. Jednak różni się od innych tego typu książek tym, że nie ma w niej nauki, teorii fizycznych i chemicznych.. Są za to prawdziwe historie z całego świata, opowiadające o kontaktach przypadkowych ludzi ze zjawami. Autorzy piszą prostym językiem, jakby objaśniali wszystko znajomemu.  Właśnie dlatego bardzo podobała mi się ta lektura i jeśli chodzi o zjawiska paranormalne, o których lubię czytać, to ten tytuł jest moim ulubionym.
Książkę napisało trzech mężczyzn, są to autorzy bestsellerowi New York Timesa i założyciele znanej w Ameryce organizacji T.A.P.S. zajmującej się badaniem kontaktów z duchami. Jest to trochę lektura przypominająca mi film "Pogromcy duchów". Autorzy, mimo, że często nie są traktowani poważnie, a wiele osób podchodzi do ich pracy sceptycznie, traktują swoje "misje" bardzo poważnie i tak też do nich podchodzą. Bardzo dokładnie przygotowują się do zadań i starają się rozwiązać każdą nadprzyrodzoną zagadkę. W tym zawodzie jak sami mówią nie można się raczej podeprzeć zbyt specjalistycznym sprzętem, jednak w ich badaniach używają kilku sprawdzonych i niezwykle pomocnych narzędzi, takich jak kamery na podczerwień czy miernik pola elektromagnetycznego. Przede wszystkim ważna jest jednak intuicja, doświadczenie i skupienie. To właśnie te trzy cechy wyróżniają ich od innych pseudo pogromców i sprawiają, że o pomoc proszą ich nie tylko zwykli ludzie, ale i wiele organizacji czy poważnych firm, które podejrzewają obecność zjaw w swoich biurach.
Muszę się przyznać, że niektóre historie naprawdę mnie przestraszyły, są to opowieści, po których człowiek jeszcze przez kilka dni ogląda się za siebie:D. Jednak jest to też momentami śmieszna i przyjemna lektura. Na pewno nie dla osób o słabych nerwach, nie lubiących takich dreszczowych klimatów, jednak jeśli lubicie się trochę podenerwować to jest to tytuł idealny dla was. To co mnie też urzekło, to podręcznik łowcy duchów. Krótki zbiór lekcji, który pozwoli odważniejszym czytelnikom nauczyć się podstaw obcowania z duchami, obserwowania ich i szukania zjawisk paranormalnych w swoim otoczeniu. Wiem, że wiele osób nie sięga po takie książki, bo nie wierzą w tego typu rzeczy, ale akurat ta jest naprawdę inna, warta polecenia i można ją potraktować jak zbiór mini opowiadań z dreszczykiem w tle.:) Jeśli komuś mało emocji, to w środku dodatkowo zawarte są zdjęcia z akcji T.A.P.S.-u.

Autor: Jason Hawes, Grant Wilson, Michael Jak Friedman
Wydawnictwo: Studio Astopsychologii
Liczba stron: 275
Ocena: 5/6

Książkę zrecenzowałam dzięki wydawnictwu Studio Astropsychologii:

Magiczny Świat Książek - KONKURS

Konkurs u Miłośniczki książek do 30 czerwca!

Wciśnijcie obrazek:


Ilona Felicjańska, cała prawda o...

Cała prawda o... - Ilona Felicjańska     Uwielbiam biografie, szczególnie wybitnych osobowości, lub ludzi wokół których zawsze krążyły legendy. Nie jestem jednak fanką biografii artystów, piosenkarzy, aktorów, którzy wcale nie posiadają wielkiego dorobku, ale piszą, bo to teraz modne.:)
Dlatego też byłam bardzo rozdarta, gdy otworzyłam paczkę od listonosza, w której była biografia Ilony Felicjańskiej - znanej polskiej modelki, konferansjerki i celebrytki. Przede wszystkim dlatego, że z jednej strony znam tą Panią z telewizji i gazet, gdzie jej imię nie jest zbyt dobrze kreowane i kojarzone, z drugiej strony zawsze staram się najpierw czytać a potem oceniać książkę, a ludzi najpierw poznawać bliżej, potem dopiero wyrabiać sobie opinię. Jednak nie ukrywam, że o Ilonie Felicjańskiej wiedziałam tylko tyle, ile wykrzyczały nagłówki zeszłorocznych gazet, a krzyczały o jej braku moralności, zahamowań, niedbałości o dzieci i alkoholizmie. To nie są dobre rekomendacje, dlatego chyba jak każdy, byłam sceptycznie nastawiona do tej celebrytki.
     Po lekturze, mam nieco inne, ale równie niejednoznaczne zdanie i znowu jestem rozdarta.Książka jest pisana w formie wywiadu. Jest to rozmowa z dziennikarką Anetą Pondo. Na pewno pytania nie są łatwe. Dziennikarka wypytuje celebrytkę o wszystkie jej sekrety i porusza wszystkie tematy. Żadna publiczna afera nie została pominięta.
     Ilona Felicjańska opowiada historie zabawne, wzruszające i kontrowersyjne. Jednak czytając niektóre rozdziały, na przykład poświęcony jej relacji ze znanym fotoreporterem, znienawidzonym przez większość celebrytów, Przemysławem Stoppą, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że modelka strasznie naciąga swoje wypowiedzi, po prostu kłamie. Tłumaczy skandal ze swoimi kontrowersyjnymi zdjęciami tak pokrętnie, że niestety jej nie uwierzyłam. Z drugiej jednak strony, w innych tematach zdarzało się, że jej współczułam. Nie mogę oceniać jej jako człowieka, bo nie wiem jak było w jej życiu naprawdę i jakim ona naprawę jest człowiekiem, jednak udało mi się chociaż dostrzec, że na pewno jest to kobieta, która dużo przeszła i wiele się w życiu nauczyła. Posiada mądrość doświadczeń, którą na pewno widać w jej wypowiedziach, ale nie zmienia to faktu, że nadal nie jestem jej wielką fanką i nie zgadzam się z nią w wielu sprawach.
     Mimo wszystko, jak każdą biografię, także i tą warto przeczytać. Jest to taki gatunek książek, który bez względu na nazwisko osoby o której mówi, zawsze wnosi coś nowego, pozwala spojrzeć na życie z innej perspektywy, poznać drugiego człowieka. Biografie zawsze są wartościowe, bo opowiadają o życiu konkretnej osoby, które zawsze jest bezcenne. Polecam ją też osobom, które lubią wdrażać się w świat celebrytów i znać wszystkie najnowsze plotki, a ta książka na pewno ich dostarcza. Trudno jest wystawić ocenę książce o czyimś życiu, myślę, że tego typu tytuły powinno się po prostu czytać obiektywnie i wyrabiać zdanie według swoich kryteriów. Dlatego też dzisiaj bez oceny.:)

Autor: Ilona Felicjańska
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 320

Za książkę dziękuję wydawnictwu Mira:

 Harlequin

26 czerwca 2013

Księga kodów podświadomości

Księga kodów podświadomości - Beata Pawlikowska    "Księga kodów podświadomości", to kolejna, druga już część serii pisanej przez Beatę Pawlikowską. Jest ona bardzo znaną w Polsce i lubianą podróżniczką, a swoje przygody i spostrzeżenia opisuje w książkach o podróżach, stylu życia, językach obcych itd.
     Bardzo lubię książki podróżnicze Beaty Pawlikowskiej. Są ciekawe i przede wszystkim można się czegoś z nich nauczyć o różnych miejscach na świecie. Jednak "Księga kodów" budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, jest to dobrze napisana książka, prostym językiem, przejrzyście, bez bałaganu. Jednak trochę denerwuje mnie nachalność tego tytułu. Beata Pawlikowska założyła, pewną tezę i usilnie powtarza, że każdy w głębi popełnia pewne konkretne, wypisane w książce błędy, a jeśli zaprzecza, lub nie zgadza się z tą tezą, to tylko potwierdza ten fakt. To trochę denerwuje, bo w poradnikach tego typu, zawsze wytłumaczone jest jakieś zjawisko, podparte przykładami, po to, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie i wyciągnąć z książki jakieś rady pasujące do siebie samego. W książce Beaty tego nie był. Autorka od razu wsadziła wszystkich do jednego worka i uparcie twierdzi, że każda próba niezgodzenia się z czymś, tylko potwierdza, że nie chcemy dopuścić czegoś do swojej świadomości. Byłoby dużo lepiej, gdyby autorka po prostu przedstawiła swój punkt widzenia, opinię i opisała wszystko ze swojego punktu widzenia, zamiast zmuszać czytelnika do bycia identycznym jak autorka. Denerwowało mnie także to, że często w rozdziałach pojawiały się różne wnioski, natomiast nie ma konkretów, które jak pisze Pawlikowska, zostały zawarte w kolejnych częściach. To trochę tak, jakby ta książka była jedynie dodatkiem, natomiast sedno zawarte będzie w kolejnych książkach.
      To, czego jednak nie toleruję i co odrzucało mnie od lektury, to przekleństwa, których niestety jest dużo. Autorka niby przeprasza za nie, argumentując iż są to jedynie ekspresyjne dodatki, dla podkreślenia czegoś, jednak dla mnie książka jest źródłem kultury, nie miejscem na takie wyrażenia.
Szczerze mówiąc jestem zaskoczona tą serią. Czytając inne, podróżnicze książki Beaty, widziałam ją całkiem inaczej, natomiast autorka "Księgi kodów" to całkiem inna osoba. Styl pisania i "charakter" widoczny w fabule diametralnie się różnią od innych publikacji autorki. Zdecydowanie wolę czytać o świecie, niż poglądach Pani Pawlikowskiej. Nie twierdzę, że są one głupie, bo Pani Beata jest doświadczoną i inteligentną kobietą, a także utalentowaną autorką, jednak ta seria to jak próba zmuszenia czytelnika do stania się identycznym jak autorka, a według mnie każdy jest inny i nie należy nikogo oceniać swoja miarą.
     Jednak nie jest to książka zła, jak zwykle w przypadku autorki, można się dużo od niej nauczyć i przypomnieć o codziennych, banalnych ale ważnych rzeczach. Jak wszystkie jej książki, także i ta ma mnóstwo morałów, a takie lektury zawsze są relaksujące. Czekam na kolejne części serii, ponieważ pierwsza podobała mi się bardziej niż druga, a Pawlikowską bardzo lubię.

Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 430
Ocena: 3/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu G+J:

Pamiętnik Anastazji P.

Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety - Marzena Domaros    "Pamiętnik Anastazji P." to książka kontrowersyjna i dosyć szokująca. Autorką jest Marzena Domaros, znana jako polska kurtyzana, związana z wieloma znanymi, polskimi politykami. Książka jest trochę pamiętnikiem, trochę reportażem, pisana bardzo potocznym językiem, jakby opowiadana koleżance. "Erotyczne immunitety" to jednak przede wszystkim bardzo bulwersująca opinię publiczną książka, która "psuje" dobre(!) imię polityków, wyjawia ich sekrety i wiele tajemnic, których wyjawienia nie chcieli, a czasem nawet i się bali. Jednak wszyscy trzymają jedną stronę i nie przyznają się do jakichkolwiek kontaktów z Anastazją P., utrzymując, że jest ona jedynie próbą ośmieszenia całego rządu i polityków.
     Kobieta ma jednak inne zdanie i bez ogródek opisuje swoje bliskie relacje z wieloma znanymi osobistościami, takimi jak Tusk, Goryszewski, Miller, Kwaśniewski, Niesiołowski i wielu innych.
     Wiele publikacji Pani Domaros, zostało wycofanych ze sprzedaży, wydawnictwa, które kiedyś wydawały jej książki teraz nie przyznają się do tego, a pytane wprost utrzymują,że nie mają z kobietą żadnych kontaktów. Kilka lat temu, reporterka RMF FM odnalazła matkę autorki, jednak ta również nie wie gdzie znajduje się jej córka, która przed laty wywołała tyle kontrowersji.
     Szczerze mówiąc nie słyszałam nigdy o tej aferze, jednak jestem zdziwiona, że brało w niej udział tylu znanych polityków. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że także i dzisiaj mamy mnóstwo afer społecznych, także dotyczących relacji damsko-męskich w polityce, jestem skłonna uwierzyć w rewelacje Pani Marzeny.

Autor: Marzena Domaros
Wydawnictwo: Refleks
Liczba stron: 133
Ocena: 2/6

Za książkę dziękuję Antykwariatowi Stara dobra książka:

25 czerwca 2013

Zamiana

Zamiana - Zoë Beck     „Zamiana” to niezwykle wciągający, klimatyczny thriller psychologiczny. Przyznam, że do tej pory nie miałam okazji przeczytać wiele książek z tego gatunku, jednak po lekturze książki Zoe Beck z pewnością będę częściej to robić.
     Powieść ta jest skonstruowana bardzo przemyślanie, tak by stopniowo budować napięcie i coraz bardziej intrygować czytelnika, mimo że akcja nie jest tak dynamiczna, jak to bywa w podobnych do thrillerów kryminałach, lecz toczy się swoim wolnym rytmem. Czytając „Zamianę” czułam się jakbym oglądała bardzo dobry film, mocny, mroczny, tajemniczy, ukazujący ciekawe aspekty psychologiczne.
Sam pomysł na fabułę książki był jak najbardziej trafiony. Zamiana dzieci w szpitalu, choroba psychiczna, rozpad małżeństwa, chęć zdobycia sławy, poważania, pieniędzy, odrzucenie przez społeczeństwo, badania genetyczne nad ludzkimi zarodkami – to tematy, które budzą wielkie zaciekawienie u czytelnika, chęć podjęcia dyskusji, zahaczają o etykę i poglądy, powodują wzburzenie i silne emocje.
Akcja książki dzieje się w dwóch ramach czasowych, co także według mnie jest ciekawym zabiegiem. W czasach współczesnych, oraz od końca lat 70. XX wieku.
     W 1978 roku w Berlinie Carla Arnim przebywa w szpitalu, do którego trafiła z powodu półpaśca. Z tego też powodu była rozdzielona ze swoją malutką córeczką Felicitas, którą urodziła pół roku wcześniej, w obawie przed zarażeniem dziewczynki. Po krótkiej rozłące, jedna z pielęgniarek przynosi jej dziecko, które ku zdumieniu Carli, nie jest jej. Nikt jednak nie chce uwierzyć kobiecie, łącznie z jej mężem. Wszyscy twierdzą, że postradała zmysły i odrzuca swoją córeczkę. Wmawiają jej, że przyniesione przez nich dziecko jest jak najbardziej jej małą Felicitas.
     W końcu Carla wychodzi wraz z dziewczynką ze szpitala do domu, jednak nie ustępuje w swoim przekonaniu i poszukuje prawdziwej córki. Pomaga jej w tym znajoma, którą Carla poznała w szpitalu, Ella Martinek. Okazuje się także, że Fliss, dziecko przywiezione ze szpitala, choruje na ciężką chorobę (zespół Hutchinsona-Gilfora), która polega na przedwczesnym starzeniu się.
Drugą bohaterką książki, jest Fiona Harward. Jej historia rozgrywa się już we współczesnych czasach. Kobieta budzi się w wannie, w swoim mieszkaniu z podciętymi żyłami. Dookoła płoną świece, gra muzyka, a w wodzie pływają płatki kwiatów. Ostatkiem sił udaje jej się wyjść z wanny i wezwać pogotowie. Mimo, że kobieta jest pewna, że ktoś chciał ją zabić, to nikt nie chce wierzyć jej słowom. Wszyscy są przekonani, że próbowała popełnić samobójstwo i że coraz bardziej cierpi na pogłębiającą się chorobę psychiczną.
Losy Carli i Fiony połączą się w zaskakujący sposób. Obie bohaterki są postaciami niezwykle ciekawymi, ale jeszcze ciekawsze są według mnie postacie drugoplanowe, m.in. Frederic-mąż Carli, Ella Martinek-jej przyjaciółka, Ben-przyjaciel Fiony, Morag-przyjaciółka i współlokatorka Fiony. Te wszystkie osoby są interesujące pod względem psychologicznym, przez chwilę czułam się jak psycholog badający ich umysły.
     „Zamiana” Zoe Bek to powieść, którą z pewnością mogę polecić miłośnikom rozwiązywania tajemnic, zagadek. Miłośnikom lubiącym zgłębiać ludzką psychikę. Mogę polecić ją osobom, które lubią, gdy autor już na początku książki przechodzi do sedna sprawy i wyjawia, o czym będzie akcja.
     Książkę czytało mi się bardzo dobrze, ale muszę przyznać, że o ile pierwsze dwa rozdziały były wspaniałe, to kolejne bardzo mi się dłużyły i nudziły, jednak od połowy książki historia nabrała takich zwrotów akcji, że czytałam ją z zapartym tchem. Zakończenie zaskoczyło mnie niesamowicie. W życiu bym się go nie domyśliła! To kolejny plus tej powieści, ponieważ ostatnio spotykam wiele dobrych książek, jednak z bardzo przewidywalnymi zakończeniami.
     Podsumowując, jeżeli ktoś ma ochotę na silne wrażenia i dobrą psychologię, to szczerze polecam, mimo drobnych niedociągnięć ze strony autorki.:)

Autor: Zoe Beck
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 288
Ocena: 4/6

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Sonia Draga:

http://www.soniadraga.pl/images/logo.png

Sprawa zabójstwa Bohdana Piaseckiego

     "Sprawa zabójstwa Bohdana Piaseckiego" to książka oparta na faktach, autorstwa Petera Raina. Przyznam, że z tą sprawą spotkałam się po raz pierwszy, nigdy wcześniej nie słyszałam ani o niej, ani nawet o samej rodzinie Piaseckich.
     Zamordowany 15-latek, był synem Bolesława Piaseckiego, polskiego polityka, prawnika i członka Rady Państwa w PRL. Jego syna porwano 22 stycznia 1957 roku i zamordowano jeszcze tego samego dnia. Według opinii publicznej, była to zemsta za działania polityczne Bolesława, jednak istnieje także teza, że zabójstwo nie było planowane, a chodziło jedynie o okup. Bolesław Piasecki był bowiem w tamtych czasach jednym z najbogatszych ludzi PRL-u.         Śledztwo trwało bardzo długo, bo aż 25 lat, jednak nie udało się odnaleźć sprawców ani odkryć prawdziwego motywu zbrodni. Co jednak było bardziej wstrząsające, to fakt, że ciało chłopca odnaleziono dopiero rok później!
Zabójstwo Piaseckiego, podobnie jak dzisiejsze niewyjaśnione morderstwa na tle politycznym, nie zostało potraktowane poważnie, a wmieszanych w nią było mnóstwo wysoko postawionych osób. Ślady były starannie zacierane, nie mówiąc o tym, że wiele ważnych osobistości zadbało o to, by śledztwo nie znalazło rozwiązania. Mimo, że odnaleziono taksówkarza, prowadzącego auto z porywaczami i chłopcem, nie został on zamknięty do więzienia. Jego zeznania były tak pokrętne, że on sam się w nich gubił, mimo to został wypuszczony po przesłuchaniu. Niedługo potem wysłał swoje bagaże za granicę, a sam zadbał o paszport i wyjazd, jednak w ostatniej chwili, Bolesławowi Piaseckiemu udało się go zatrzymać w kraju. Mimo to, nadal był on wolny, dostał nawet większe mieszkanie służbowe i nie były tajemnicą jego dobre układy i znajomości z wysoko postawionymi osobistościami. Także koledzy chłopca byli wielokrotnie śledzeni i dręczeni przez nieznanych mężczyzn. Lista podejrzanych osób, liczyła ponad 160 tysięcy nazwisk.
     Książka jest poruszającym świadectwem bezduszności władz, oraz machlojek politycznych, na których ucierpiał niewinny chłopiec. Mimo swojej ciężkiej i skomplikowanej tematyki, bardzo łatwo wdrążyłam się w temat i wszystko rozumiałam, dzięki przejrzystości książki. Jest ona podzielona na rozdziały, a każdy z nich dodatkowo na podrozdziały. Pierwszy rozdział "Odtworzenie przebiegu wydarzeń", jest najważniejszy, bo to on tłumaczy całą sprawę i przedstawia fakty, dzięki czemu bez problemu rozumie się dalsze wydarzenia i wątki. Zawarto także mnóstwo zdjęć, co potęguje współczucie i dramatyzm całego wydarzenia. Podczas czytania można się wzruszyć bezsilnością rodziców Bohdana, wobec biurokracji i braku współczucia władz.
     "Niewinny chłopiec stał się ofiarą obcych mu politycznych rozrachunków i nienawiści. Jego los był zupełnie obojętny władzom, prokuratorze i sądownictwu. Obojętność ta, nawet gdyby tłumaczono ją wchodzeniem w grę "wyższych" interesów państwa, pozostaje jawnym pogwałceniem przyrodzonych praw jednostki."

Autor: Peter Raina
Wydawnictwo: PAX
Liczba stron: 93
Ocena: 4/6

Książkę dostałam dzięki uprzejmości Antykwariatowi Stara Dobra Książka:

24 czerwca 2013

Deja vu

http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/173000/173536/129432-352x500.jpg     "Deja vu" Jolanty Kosowskiej to ostatnimi czasy nowy hit w Polsce. Książka zbiera same pochlebne recenzje, porównywana jest do najlepszych zagranicznych bestsellerów. Sama autorka na co dzień mieszka w Niemczech pracując jako lekarz. Po pracy pisze, czego efektem jest właśnie "Deja vu" i ubiegłoroczny debiut pisarki "Niepamięć", także chwalony przez czytelników.
     Muszę przyznać, że często denerwuje mnie to, że w dzisiejszych czasach pisze już właściwie każdy, zawód pisarza rozmieniany jest na drobne, co jest niesprawiedliwe wobec prawdziwych autorów. Jednak w tym przypadku, Jolanta Kosowska zdecydowanie pokazała talent. Nie wiem jakim jest lekarzem, ale pisarką jest fantastyczną.:)
     "Deja vu" nie jest na pewno książką łatwą. To jedna wielka, poplątana zagadka, która wcale się nie rozwiązuje, a tylko gmatwa z rozdziału na rozdział. Jest to jednak jej zaleta. Najpierw poznajemy Rafała, lekarza i nauczyciela etyki, który wraca do Polski po latach emigracji. Dzięki swemu dawnemu przyjacielowi Konradowi, który pomaga mu w aklimatyzacji w kraju, znalezieniu pracy i codzienności, szybko staje na nogach. Znajduje piękny dom z ogromnym tarasem, łatwo odnajduje się na uczelni gdzie wykłada etykę. Powraca do normalnego życia i powoli odbudowuje więź z przyjacielem. Jednak wszystko komplikuje się, gdy zaczyna mieć dziwne przeczucia, nagle pamięta ludzi, których nigdy nie spotkał, wydarzenia, które nie miały miejsca w jego życiu, a nawet miejsca, w których nigdy nie był. Stają się one coraz bardziej nachalne, a podczas rozmowy z Konradem wychodzi na jaw, że kolega Rafała dobrze zna jego nowy dom, a nawet parę, która w nim mieszkała. Opowiada mu ich tragiczną historię, jednak dla Rafała to za mało. Postanawia dowiedzieć się więcej i chyba także to wpędza go w coraz to gorszy koszmar.
     Przede wszystkim muszę przyznać, że jest to jedna z lepiej zbudowanych powieści. Wszystko jest zaplanowane, dopasowane, nie ma żadnych niedomówień i nie wyjaśnionych wątków. Akcja jest ciągła, z każdą stroną dochodzą coraz to nowsze szczegóły i wszystkie są przedłużeniem poprzedniego. Pod tym względem jest to bardzo dobra książka. Jeśli jednak chodzi o wizje, wspomnienia i dziwne odczucia Rafała, to myślałam, że będzie to pokazane nieco inaczej, bardziej jak choroba psychiczna, czy thriller, ale autorka wybrała na ich zobrazowanie nieco delikatniejszy sposób. To dobrze, bo dzięki temu książka była jednak trochę lżejsza, mimo ciężkiej do ogarnięcia fabuły, ciężkiej oczywiście w pozytywnym sensie.:)
     Jednak nie tylko to wyróżnia ją z pośród setek innych tego typu książek. Fabuła jest pisana z perspektywy kilku osób. Główny bohater, Rafał, dobrze sobie radzi w pracy, jednak nie może wyjść z podziwu nad fenomenem swego poprzednika i jednocześnie poprzedniego lokatora domu, w którym obecnie mieszka, wykładowcy Marco, który zmarł tragicznie w trakcie operacji. Wszyscy studenci wręcz czczą jego imię i bronią go nie jak swego ulubionego wykładowcę, lecz jak przyjaciela. Aby przybliżyć nam wszystkich bohaterów, narracja przeskakuje z codzienności Rafała, do wpisów w pamiętniku Ani, oraz fragmentów pisanych z perspektywy Marco. Mimo, że wszystkie były od siebie różne dzięki czcionkom i wyraźnym oddzieleniom, czasami musiałam cofnąć się o parę linijek by przypomnieć sobie czyja narracja jest właśnie prowadzona. Trochę mnie to denerwowało, ale na dłuższą metę to pozwoliło mi lepiej rozumieć wszystkie wątki tajemnice.
     "Deja vu" to książka, która cały czas mnie zaskakiwała i intrygowała. Mimo, że cała fabuła poprowadzona była bardziej w stronę Marco i jego rodziny, a nie w stronę Ani czy Konrada jak podejrzewałam na początku książki, to i tak podobało mi się rozwiązanie wszystkich powikłanych ze sobą wątków i samo zakończenie. Ciekawe było też to, że wszystko "wplecione" było w Wenecję, która jest według mnie jednym z ciekawszych miejsc, jeśli chodzi o obsadzanie książek.:)
     Polecam książkę wszystkim, szczególnie tym, którzy lubią naszą, dobrą polską literaturę, lub porządne skupianie się podczas czytania.:)

Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: novaeres
Liczba stron: 303
Ocena: 6/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu novaeres:

20 czerwca 2013

Oblicze prawdy. Zyd, który zbadał Całun Turyński

Oblicze Prawdy     Ostatnio dzięki wydawnictwu Rosikon Press, wpadła mi w ręce książka-wywiad z serii "Świadkowie tajemnicy". Jest to seria książek, która próbuje rozwikłać najbardziej tajemnicze zagadki świata, które do tej pory nie znajdowały żadnych racjonalnych wytłumaczeń w nauce. Książka, którą ja dostałam, jest próbą wyjaśnienia tajemnicy powstania i pochodzenia Całunu Turyńskiego.
     Nie jestem za bardzo religijna, ale tego typu tajemnice intrygują wszystkich, nawet osoby niewierzące. Od wieków ludzie próbują znaleźć dowody na istnienie Boga, na to, że Jezus naprawdę istniał i umarł za ludzi na krzyżu, szukają śladów i często im się to udaje. Całun Turyński jest właśnie jedną z takich poszlak na drodze do odnalezienia prawdy o Bogu. Jest to najkrócej mówiąc płótno, w które rzekomo owinięte było ciało Jezusa po zdjęciu go z krzyża i pochowaniu do grobu. Na płótnie tym widnieje jakby "odbite" ciało, zarys mężczyzny, lecz nikt nie potrafi powiedzieć w jaki sposób wizerunek znalazł się na materiale.
     Z książki dowiedziałam się, że do badań nad tą relikwią, została powołana specjalna grupa STURP. To wybitni naukowcy i fachowcy z różnych dziedzin, którzy razem, za zgodą (z trudem wywalczoną) Watykanu i samego Papieża, rozpoczęli bardzo żmudne, dokładne i trudne badania. Mimo, że napotkali wiele trudności i niechęci wobec swoich działań, nie poddawali się. Książka ta jest wywiadem Grzegorza Górnego z jednym z badaczy ze STURP, Barrie'm Schwortzem. Barrie opowiada bardzo ciekawie i dokładnie, językiem prostym co pozwala zrozumieć trudne zagadnienia naukowe. Czyta się bardzo szybko i muszę przyznać, że książka bardzo mnie wciągnęła czego się kompletnie nie spodziewałam! :)
     Dowiedziałam się, że Watykan wbrew pozorom był i nadal jest, bardzo niechętny wszystkim tym, którzy chcą dowiedzieć się czegoś o Całunie. Gdy badacze z trudem wywalczyli zgodę na swoje badania, uzyskali zaledwie tydzień czasu na wszystko, w dodatku przydzielono im go akurat w momencie, gdy trwała ekspozycja Całunu dla turystów. To zabierało naukowcom wiele czasu. Wstawali oni wcześnie rano by rozpocząć badania, potem Całun wynoszono na widok publiczny dla turystów, po czym wieczorem badacze znowu mieli zaledwie parę godzin na swoje badania. Nie mieli dużego wsparcia i poparcia dla swojej pracy. Kiedy pracowali nad relikwią, byli zszokowani sposobem w jaki traktowano tą cenną pamiątkę religijną. Nie była ona odpowiednio zabezpieczona, a inna grupa, która badała Całun, kompletnie nie respektowała zasad obchodzenia się z Całunem, co według Barrie'go spowodowało utratę setek śladów na płótnie, które mogły dać odpowiedz na wszystkie nurtujące pytania, a zostały zniszczone przez głupotę i bezmyślność.
     Nie chcę zdradzać wszystkiego, bo warto to przeczytać samemu. Jest to naprawdę ciekawa książka, którą przeczytałam w jeden dzień i nie mogłam się od niej oderwać.:) Całun Turyński wciąż jest zagadką.     Mimo, że badało go wielu specjalistów z dziedziny chemii, fizyki, wybitni fotografowie, malarze i nawet naukowcy z NASA, wszyscy zgodnie stwierdzają, że wizerunek Jezusa nie został namalowany, naszyty, nie jest fotografią ani wynikiem manipulacji przy płótnie. Jednocześnie wszyscy twierdzą, że nie wiadomo jak odbicie mężczyzny pojawiło się na płótnie.
     Polecam wszystkim tą książkę, bez względu na wiarę lub jej brak, bo jest to po prostu próba wyjaśnienia jednej z największych zagadek świata, która nawet w niedowiarkach, budzi niepewność.
Zdjęcie płótna i obicie mężczyzny
Zdjęcie płótna po użyciu sprzętu  - wyostrzone komputerowo



 Autor: Barrie Schwortz
Wydawnictwo: Rosikon press
Liczba stron: 138
Ocena: 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Rosikon press:

http://www.rosikonpress.com/i/img/logo.gif

19 czerwca 2013

Maria. Droga do szczęścia

Już dawno nie spotkałam się z tak dziwną książką jak „Maria”. Powieść jest bardzo dramatyczna i wzruszająca, bazuje na niespotykanych pomysłach i jest bardzo oryginalna. Z początku trudno było mi się za nią zabrać, jednak po trzech pierwszych stronach wciągnęłam się i ciągle było mi mało tych bohaterów, ich przygód, całej akcji – chciałam więcej, więcej i więcej. Zakończenie pozostawiło po sobie uczucie nasycenia i ogólnego zadowolenia, jednak żal było rozstawać się z tą historią. Już zawsze będzie mi jej brakować. Będę tęsknić za postaciami – Marią i Karolem – oraz ich losami, jednak przede wszystkim brakować mi będzie tego wyjątkowego klimatu i czaru, jakim niewątpliwie jest wiernie odzwierciedlona, niemiecka wioska z przełomu XIX wieku.
Miejsce to – zwane Kleinern – z początku wydaje się być brutalne: mieszkańcy żyją co najmniej niepoprawnymi moralnie tradycjami, kobiety zaś mają mało praw i traktowane są oczywiście gorzej od mężczyzn. Żyją tu Maria i Karol – dwójka zakochanych w sobie bez pamięci ludzi, którzy już wkrótce mają zostać rodzicami. Związkowi temu sprzeciwia się jednak uparty ojciec dziewczyny. Gdy dowiaduje się o poczęciu dziecka, wyznaje w końcu swoje powody – Karol i Maria są rodzeństwem. Wiadomość ta spada na nich jak grom z jasnego nieba. Młodzi szybko rozumieją, że od teraz są okryci hańbą, a mieszkańcy odrzucają ich, jakby byli przeklęci. Połączeni szczerym, prawdziwym uczuciem jednak, Maria i Karol myślą wyłącznie o tym, by zapewnić dom i szczęśliwe, godne życie dla swego dziecka. Pragną być dla niego rodziną, planują więc odejście z wioski i podróż do miejsca, gdzie nikt ich nie zna i będą mogli zacząć zupełnie od nowa. W tym celu wypływają do Ameryki.
Trudno nazwać Kleinern ważnym miejscem akcji. Tam wszystko się co prawda zaczyna, losy Marii prowadzą nas jednak przez następne strony, przez ocean, aż do Nowego Świata. Bohaterowie napotykają jeszcze na wiele przeszkód, ale też na parę radosnych momentów pełnych nadziei. Wszystko sprowadza się ostatecznie do tego, że Maria musi dokonać bardzo ważnych wyborów. Czy w imię miłości warto poświęcić wszystko, co było jej dane od dnia narodzin? No i czy miłość jej i Karola ma choć ułamek szansy na przetrwanie?
Mi ta powieść ogromnie się podobała, nawet mimo tego, że z góry przewidziałam prawdopodobne zakończenie. Jest pełna wrażeń, cieszy samo jej czytanie. Pochłonęłam ją jednym tchem, jest pisana bardzo lekkim, konkretnym stylem i pozbawiona obszernych opisów, szczegółów, akcja posuwa się więc naprzód szybko i krótko mówiąc, ciągle jest ciekawie. Styl autora przypadł mi do gustu, chętnie zapoznam się z jego twórczością.
Jak można się domyślić, książka trafia na półki „ulubione” i „na pewno wrócę w przyszłości” ;). Uwielbiam wyszukiwać podobne perełki i się nimi dzielić, a „Maria” na pewno jest cennym znaleziskiem.
Na zakończenie słów parę o wydaniu – dlaczego wszystkie książki nie mogą się tak starannie prezentować? Schludne wnętrze oprawione ciekawą, zachęcającą okładką. Ogólnie rzecz biorąc – piękne wydanie. I jak świetnie prezentuje się na półce ;).
Polecam!

Autor: Heinz-Lothar Worm
Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 208
Ocena: 5/6

Idealnie dobrani



Jeżeli szukacie idealnej książki na lato, od której oczekujecie po prostu miłej rozrywki, lekkości i poczucia humoru, to "Idealnie dobrani" w stu procentach spełnią wasze oczekiwania.
Książka opowiada historię Anne, kobiety po trzydziestce, która po raz kolejny rozstała się ze swoim partnerem, który ją zdradzał. Anne wygląda zupełnie jak Ania z Zielonego Wzgórza, ma rude włosy, piegi i delikatną skórę, dostała nawet po niej imię i tak samo jak bohaterka z dziecięcej książki, posiada talent pisarski oraz wielką wyobraźnię. Jej matka jest wielką fanką „Ani z Zielonego Wzgórza”, więc nazwała swoje dzieci imionami bohaterów z książki, tak więc brat Anne ma na imię Gilbert. Co więcej, rodzina na nazwisko ma Blythe. Anne nie ma najmniejszej wątpliwości, że nazwisko jej ojca było jednym z głównych powodów, dla którego jej matka go poślubiła.
Tak więc główna bohaterka książki, Anne Blythe nie ma szczęścia w miłości. Ma za sobą kilka nieudanych związków. Zgubą kobiety jest to, że wiąże się z określonym typem urody mężczyzn, mianowicie podobnymi do Pierce’a Brosnana. Mimo zawodów miłosnych, zawsze może liczyć na swoją przyjaciółkę Sarah, która właśnie wychodzi za mąż. W dodatku brat Anne - Gilbert wraz ze swoją żoną, spodziewają się kolejnego dziecka.
Gdy wszyscy dookoła są tak szczęśliwi, Anne jeszcze bardziej doskwiera brak męża, rodziny. Wtedy znajduje wizytówkę firmy Blythe&Company. Kobieta początkowa myśli, że to biuro randkowe, jednak na miejscu dowiaduje się, że to firma zajmująca się kojarzeniem małżeństw. Postanawia jednak nie rezygnować z jej usług, lecz wręcz przeciwnie, pragnie znaleźć w niej to o czym marzy, męża. Po pewnym czasie odbiera telefon z informacją o dobraniu dla niej idealnego kandydata…
„Idealnie dobrani” to książka o poszukiwaniu szczęścia, miłości. Główna bohaterka jest tak przyjemną osobą, że od początku książki trzymałam za nią kciuki. Książka jest napisana lekkim, prostym językiem. Czyta się ją szybko i namiętnie, gdyż następują w niej gwałtowne zmiany akcji. Powieść polecam szczególnie osobom, które tak jak główna bohaterka, poszukują swojego szczęścia w życiu, swojej drugiej połówki, ale też osobom lubiącym romantyczne historie.
Przyznam, że „idealnie dobrani” to książka, przy której uśmiałam się niejednokrotnie. Niezwykle poprawiła mi humor i spędziłam z nią bardzo sympatyczne dwa wieczory. Nie jest to literatura ambitna, ale na pewno warta uwagi. Jedyne czego mogłabym się przyczepić, to niezbyt ładna i nie zachęcająca okładka, przynajmniej moim zdaniem:)

Autor: Catherine McKenzie
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 376
Ocena: 5/6


18 czerwca 2013

Alchemia miłości


Alchemia Miłości. Wybór myśli sufickich - David Fideler     Wiersze są czymś, po co lubię sięgnąć od czasu do czasu, gdy mam ochotę poczytać coś lekkiego, nie wymagającego ciągłego skupiania się na akcji, wątkach. Gdy nie mam ochoty na zwykłą powieść, ale chcę spędzić czas z książką. Właśnie dlatego ucieszyłam się, gdy po otwarciu paczki od wydawnictwa barbelo, okazało się, że "Alchemia miłości" to zbiór krótkich wierszy o życiu i miłości, pisanych przez różnych autorów. Jeszcze bardziej ucieszyłam się z faktu, że myśli i wiersze zawarte w tej książce są wstępem do świata Islamu, bo uważam, że Perskie motta, myśli i poezja są najpiękniejsze, bo zawsze mówią o życiu, miłości i szczęściu.
     "Alchemia miłości" to także dosyć długi wstęp od autorów, równie refleksyjny, oraz obszerne aneksy i terminy zawarte w książce. To wszystko sprawia, że łatwiej zrozumieć przesłanie tej lektury, oraz konkretne puenty wierszy.
     Wiersze zawarte w tym tytule, są uniwersalne. To jedne z tych treści, które jak już sprawdziłam w domu, każdy rozumie inaczej, na swój sposób i te, które do jednych przemawiają, innym nie przypadają do gustu i na odwrót. Mimo, że poezje powinno się dozować, czasami zdarzało mi się czytać jeden wiersz za drugim, bez przerwy. To jedne z piękniejszych, bardziej wzruszających i skłaniających do myślenia krótkich przemyśleń, z jakimi miałam przyjemność się spotkać. Jednak zanim zachwyciła mnie treść, bardzo przypadła mi do gustu okładka i ogólna oprawa książki. Piękna, twarda oprawa w piękne arabskie wzory i obrazek, a do tego pięknie wydane strony w środku sprawiają, że na samo oglądnięcie książki, zeszło mi trochę czasu.:)
     To nie są typowe wiersze, a raczej myśli, na każdy dzień i dla każdego, i każdemu też je polecam.

Autor: David i Sabrineh Fideler
Wydawnictwo: barbelo
Liczba stron: 236
Ocena: 5/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu barbelo:

Połamane skrzydła

Połamane skrzydła - Khalil Gibran
     Khalil Gibran to autor znanego na całym świecie "Proroka".  Jednak inną, równie piękną opowieścią jego autorstwa, jaką chcę wam przedstawić, jest  książka, bardzo wzruszająca i skłaniająca do wielu przemyśleń - "Połamane skrzydła". Na początku mamy długi, ale niezwykle wciągający zapis życia autora. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale muszę przyznać, że chętnie dowiedziałabym się więcej nie tylko o jego twórczości, ale i życiu, bardzo dramatycznym.
     To krótka, ale zapadająca w pamięć historia młodego mężczyzny, który ze wzajemnością zakochuje się bez pamięci, w pięknej i delikatnej Salmie, córce bogatego kupca. Oboje stają się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie dzięki swej miłości, jednak Salma przeznaczona jest komuś innemu. Nie dane jest im być razem, muszą się rozstać, a dziewczyna niedługo potem wychodzi za mąż, co łamie serce jej niedoszłego ukochanego. Mężczyzna zapada się w sobie, pogrąża w rozpaczy i przygnębieniu.
     "Połamane skrzydła", to historia miłości dwojga ludzi, niespełnionej i cierpiącej, której można przypisać wiele znaczeń, jednak jej głównym przesłaniem, jakie wysnuł autor, jest to, że „Miłość jest jedyną wolnością na tym świecie, ponieważ wynosi dusze na wyżyny, gdzie nie dosięgną jej ludzkie kodeksy i tradycje, gdzie nie kierują nią prawa natury”. 
     Cała książka jest pisana nie codziennym, pięknym językiem, jakiego nie widziałam w żadnej innej książce. Autor każdą rzecz opisuje jak największe cudo świata, na pewno nie jest to książka dla osób, które lubią prosty, konkretny język. Pod tym względem ta książka jest najpiękniej napisana ze wszystkich jakie czytałam.
     Na uwagę zasługuje też sposób wydania. Ta książka jest wąska, lecz długa, a okładka wydrukowana jest z materiału przypominającego płótno, lecz bardzo miła w dotyku. W środku strony są przepięknie zaprojektowane, śnieżnobiałe. To fantastycznie wydana książka, krótka lecz pozostająca w głowie na całe życie, idealna na prezent i refleksyjny wieczór.:)

Autor: Khalil Gibran
Wydawnictwo: barbelo
Liczba stron: 144
Ocena: 6/6

17 czerwca 2013

Dni krwi i światła gwiazd

Dni krwi i światła gwiazd - Laini Taylor    Nie dawno przeczytałam pierwszą część trylogii "Córka dymu i kości", autorstwa Laini Taylor. Jak możecie przeczytać w recenzji, bardzo mi się podobała, dlatego też nie minęło dużo czasu, a od razu po dostaniu w swoje ręce, pochłonęłam jej drugą część. Jak to często bywa, bałam się, że druga część nie dorówna poziomem pierwszej i cała trylogia straci na wartości. Jednak po przeczytaniu, z całą pewnością mogę stwierdzić,że choć różni się od pierwszego tomu, drugi jest równie fantastyczny.:)
     "Dni krwi i światła gwiazd", na pewno różni się od pierwszej części. Nie będę zdradzać konkretów, bo wyjawiłabym zakończenie "Córki" tym, którzy jeszcze jej nie czytali. Mogę jednak powiedzieć, że o ile w pierwszym tomie autorka skupiła się na przedstawieniu fabuły, pokazała "ogólny zarys" historii, czyli poznanie się bohaterów, ich zakochanie i reakcja dwóch walczących ze sobą światów magicznych, o tyle w drugim skupiła się już na szczegółach. Konkretnie na przeszłości bohaterów, ich otoczeniu, historii obydwu światów, czyli po prostu na teorii. Pierwszy tom jest więc jakby ogólnym opowiedzeniem tego, na czym polegać będzie historia i raczej poświęcony jest Karou, drugi to mnóstwo informacji, które są potrzebne aby wszystko zrozumieć i móc czytać dalej w pełnym zrozumieniu dalszych wątków, a fabuła w większości skupiona jest na Akivie. Natomiast rozwiązanie znajdzie się w trzecim, który niestety nie ukaże się prędzej niż w 2015 roku.
     Nie chcę zdradzać szczegółów, bo to może zniszczyć komuś przyjemność z czytania, jednak mogę uchylić co nie co rąbka tajemnicy. Ogólnie Karou i Akiva należą do dwóch, walczących ze sobą i nienawidzących się z całych sił światów. Dlatego też bohaterowie mimo, że zakochani w sobie, wiedzą, że nie mogą być razem. Mało tego, czują, że prędzej czy później, będą musieli stanąć przeciwko sobie w walce, lub zaryzykować wszystko, zdradzić swoje ludy i być ze sobą. Ten wątek był najbardziej intrygujący, bo z jednej strony rozumiałam bohaterów, z drugiej nie mogłam winić ich światów za to, że nie pozwalają na ich związek. Cały czas byłam rozdarta. Nie mogłam opowiedzieć się po żadnej ze stron, bo polubiłam zarówno Akivę jak i Karou. Jednak bardzo zawiodłam się na postaci Zuzany. O ile w pierwszej części była po prostu butną, zadziorną i zabawną dziewczyną, która niczego się nie boi, o tyle w drugim tomie stała się nachalna, dziecinna i strasznie denerwująca. Nie mogłam znieść jej postaci, jednak w ogólnym zarysie widzę, że taka zmiana jej charakteru posłużyła całej fabule.
     Dlatego też polecam wszystkim tą trylogię, bo choć na trzecią i ostatnią część, przyjdzie poczekać jeszcze około dwa lata, to jednak warto już teraz poznać tą powieść, bo jest to zdecydowanie jedna z lepszych książek fantastycznych, z gatunku paranormal romance. Jedyne co mnie denerwuje, to to, że żółta czcionkę tytułu zmieniono w Polsce na różową, co daje dużo gorszy efekt i nie jest spójne z tytułem i cała okładką.

Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 352
Ocena: 6/6

Córka dymu i kości

Córka dymu i kości - Laini Taylor     "Córka dymu i kości" to pierwsza część niesamowitej trylogii, z gatunku paranormal romance. Jest to powieść autorstwa Laini Taylor. Spotkałam się z tą serią całkiem nie dawno i od razu pochłonęłam ją w kilka dni, bo to jedna z lepszych serii fantastycznych, jakie czytałam.
     Główną bohaterką jest Karou, siedemnastoletnia dziewczyna, która prowadzi niezwykłe życie. Wychowują ją dwie chimery i pół mężczyzna-pół dziwny stwór Brimstone. Karou kocha swoją "rodzinę" i kompletnie nie widzi jej niezwykłości. Wie jednak, że nigdy nikomu nie może wyjawić miejsca swego zamieszkania i sekretów dotyczących członków jej rodziny. Nawet swojej śmiesznej, odważnej i butnej przyjaciółce  Zuzanie, która nigdy nie zdejmuje koturnów, mających dodać jej parę cennych centymetrów do jej 150cm wzrostu.
     Karou mówi biegle w wielu językach, jest inteligentna i utalentowana. Uczęszcza do szkoły artystycznej, gdzie z pasją oddaje się malowaniu. Od dziecka wyrusza w tajemnicze wyprawy do innych światów na zlecenie Brimstona, jednak nigdy nie zastanawia się po co. Ma charakterystyczne błękitne włosy i mnóstwo tatuaży i blizn na ciele. Dla niej jednak, wszystko to jest normalne. Kiedy jednak pewnego dnia atakuje ją prawdziwy anioł, dziewczyna zaczyna zauważać, jak niezwykłe jest otoczenie, w którym dorasta, jej rodzina i ona sama. Kiedy anioł, który ją zaatakował, pod wpływem uczucia odnajduje ją ponownie, Karou odkrywa, że nie tylko zakochała się w Akivie, ale i czuje, że jak nigdy wcześniej, musi poznać prawdę o swoim pochodzeniu.
     "Córka dymu i kości" to książka, którą pochłania się w całości od razu. Wciąga od pierwszej strony i mimo, że kierowana jest do młodzieży, uważam, że zainteresuje także nieco starsze osoby. Właściwie akcja toczy się cały czas. Już od pierwszego rozdziału wprowadzone są ciekawe wątki, a potem w miarę upływu stron, wszystko bardzo płynnie się rozwiązuje. Nie jest to jednak ani trochę przewidywalna powieść. Cały czas, gdy już rozwiązywała się jakaś tajemnica, nagle autorka wprowadzała nowe postaci i zagadki.
     Ta książka to powieść fantastyczna i romans w jednym, ale jest tu też trochę bitew pomiędzy Serafinami, czyli aniołami i Chimerami - stworami wyglądającymi jak ludzie, lecz posiadającymi zwierzęce, poszczególne części ciała. Ja kibicowałam Chimerom:). Najbardziej urzekło mnie to, jak ciekawie opisane są światy, bohaterowie. Właściwie polubiłam większość postaci. Wszystkie te "magiczne" części książki, są napisane tak wspaniale, jak w "Harrym Potterze", gdzie opisy również były unikatowe, zapadające w pamięć i pomimo, że jest wiele tego typu powieści, ta zdecydowanie wyróżnia się od innych.
     Myślę, że raczej przypadnie ona do gustu wszystkim, nawet tym, którzy na co dzień nie gustują w tego typu gatunkach. Jeśli ktoś jeszcze się nie zdecydował, to na pewno skusi go wspaniała, piękna okładka.

Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 400
Ocena: 6/6

16 czerwca 2013

Dzikie wybrzeże

Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej - John Gimlette     "Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej" to książka Johna Gimlette. Połączenie opowieści i reportażu z cyklu "Orient Express". Jest to jedna z lepszych serii książek podróżniczych.
     Autor zjechał trzy zawarte w książce miejsca: Gujanę, Gujanę francuską i Surinam. Gujana to inaczej Dzikie wybrzeże - teren między Orinoko a Amazonką. Przyznam się, że wcześniej, mimo, że wiedziałam o istnieniu tych miejsc, nic o nich nie wiedziałam. Teraz moja wiedza jest bardzo duża i nabrałam wielkiej ochoty, by kiedyś się tam udać. Już samo wprowadzenie sprawiło, że wiedziałam o tym, że bardzo spodoba mi się ta książka. We wprowadzeniu autor krótko opowiedział całą historię Gujany, wszystkie ważne historyczne wydarzenia i daty, streścił wszystko na temat dzikiego wybrzeża lekkim i prostym językiem, dzięki czemu potem bez problemu rozumiałam wszystko co opisywał. Mimo, że natłoku informacji w krótkim wstępie było naprawdę bardzo wiele, ani jedno zdanie mnie nie znudziło i przeczytałam wszystko od deski do deski. Gimlette potrafi w taki sposób opisać zdawałoby się nużące fakty historyczne, że wszystko wchodzi od razu do głowy i co ważniejsze pozostaje w niej. To się rzadko zdarza.
     John Gimlette jest obserwatorem historii Gujan. Nie ocenia, ani nie stara się dociec kto jest winien tego, że mieszkańcy, mimo, że upłynęło wiele lat, wciąż cierpią głód, biedę i nie mają perspektyw na przyszłość. To właśnie bardzo mi się spodobało. Ta książka to suche fakty, mimo, że autor pisze swoich specyficznym, lekkim i bardzo przyjemnym stylem, potocznym językiem, to jest to zbiór informacji przekazywanych czytelnikowi w ciekawy sposób. Nie ma tu prywaty, komentarzy i zdania autora. Nie jest to jednak książka bezosobowa, wręcz przeciwnie, ma się wrażenie jakby była pisana do jednej konkretnej osoby, to sprawia, że łatwo się ją czyta, jak rozmowę. Mnóstwo jest dialogów z tubylcami, co lepiej pokazuje i obrazuje sytuacje, na które natknął się autor. Ta podróż była niebezpieczna, jednak jej efekt jest wspaniały.
     Gujana to w pewnym sensie koniec świata. Jak większość miejsc, w przeszłości także i ona dotknięta była niewolnictwem. Co jednak straszniejsze, w kolonii Holenderskiej niewolnictwo panowało prawie do czasów pierwszych samochodów! Wszystko zaczęło się, gdy "biali" odkryli, że Gujana to królestwo cukru. Zapragnęli stworzyć imperium, każdy chciał zarobić, ale do pracy nie było zbyt wielu chętnych. Tak właśnie powstało niewolnictwo. Bardzo zapadło mi w pamięć pytanie, które zadał autor:
- Czy niewolnictwo było przeżytkiem średniowiecznego myślenia, czy też raczej zwiastunem współczesnej filozofii, zgodnie z którą sprzedać można wszystko, o ile tylko cena jest właściwa?
     Czytając najbardziej podobało mi się to, jak Gimlette opisał Iwokramę, miejsce nad rzeką chętnie odwiedzane przez turystów. Opisał je jako magiczne, które trzeba zobaczyć na własne oczy aby zrozumieć, jak widok natury może sprawić radość, uszczęśliwić.
     W "Dzikim wybrzeżu" opisy są piękne, krajobrazy magiczne, a całość wciąga do ostatniej strony. To przede wszystkim książka podróżnicza z nutką historii w tle, ale na pewno to jeden z tych tytułów, które zawierają tak lekko opisane krajobrazy, miejsca i szlaki, że po przeczytaniu człowiekowi zdaje się, że nigdzie nie chciałby się znaleźć tak bardzo, jak w opisanym w książce miejscu.

Autor: John Gimlette
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 517
Ocena: 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarne:

http://czarne.com.pl/uploads/attachment/file/459/czarne_logo.png

14 czerwca 2013

Sprzedawca broni



    "Sprzedawca broni" to książka sensacyjna znanego aktora Hugh Lauriego. Oczywiście wszyscy znają go przede wszystkim jako Doktora Housa i za tą rolę go też uwielbiają, zresztą ja też.:) Staram się jednak nie utożsamiać aktora z rolą i do książki podeszłam bez stereotypowych myśli.
     Jednak już po przeczytaniu pierwszego rozdziału, w którym od razu się dzieje, stwierdziłam, że znany ekscentryzm, czarny humor i ironia to chyba naprawdę prawdziwe cechy Lauriego. Występują i w serialu i w powieści.
     Fabuła jest typową sensacją. Głównym bohaterem jest Thomas Lang, człowiek mimo, że parający się 'silnymi' zawodami (był żołnierzem, a obecnie jest ochroniarzem), to jednak dobry. To właśnie ta moralność sprawia, że odrzuca propozycję morderstwa na zlecenie, a nawet odważył się udać do domu swej niedoszłej ofiary, bogatego mężczyzny, by uprzedzić go o wyroku, jaki nad nim zapadł. Tak się właśnie zaczyna powieść, od razu od akcji i wrażeń. Pierwsza 'scena' to bójka między Thomasem, a osiłkiem, wynajętym na jego miejsce. Ofiary nie ma w domu. Jakimś cudem udaje się obezwładnić wroga i właśnie w tym momencie do domu wraca córka nieobecnego. Od razu wzywa pogotowie i policję, jednak Thomasowi udaje się namówić ją do uwierzenia w to co mówi, a nawet do wspólnego kłamstwa, jakie wymyślają na potrzeby zeznań na policji.
     Nie zdradzę więcej, jednak cała książka jest bardzo ciekawie i fajnie napisana. Przez cały czas miałam wrażenie, jakbym czytała książkę o doktorze Housie, bo czarny humor, sarkazm są widoczne na każdej stronie. Autor pisał ją jakby rozmawiał z czytelnikami, w trakcie akcji przerywa by zadać pytanie czytelnikom i wtrącić coś od siebie, jakby zapomniał, że właśnie trwa środek wątku, po czym otrząsa się i wraca do puenty. To dodaje książce humoru, a czytanie idzie błyskawicznie.
     Główny bohater jest inteligentny, ale momentami aż zabawny w swojej dziecinnej logice i gapowatości. Zdecydowanie da się go lubić. Zdecydowanie czuć 'angielskość' w tej powieści. Jednak to nie jest sam kryminał, czy sensacja. Nastąpił także wątek miłosny pomiędzy bohaterami, co często jest odskocznią od 'mafijnych' wątków. Kilka cytatów z tej lektury stało się moimi ulubionymi:
„Ludzie mają filozofię w najgłębszych zakamarkach dupy. Jedyne, na czym im zależy, wszystko, czego oczekują od rządu, to stale rosnące płace. Rok w rok chcą, by ich zarobki rosły. Jeżeli to się skończy, wybiorą sobie nowy rząd. Tego właśnie chcą ludzie. I nigdy nie chcieli niczego innego. To przyjacielu jest demokracja.”
„Skierowała wzrok prosto na mnie. Podobnie jak lufę kaliber 22. Ale ponieważ zawsze szczyciłem się zimną krwią, po prostu wlałem mleko do kawy i zapaliłem papierosa. To ją rozzłościło. -Taki z ciebie chojrak, skurwysynu? -Nie mnie oceniać. Mama mnie kocha.”
     To książka, którą zdecydowanie polecam, bo jest lekka i przyjemna, a do tego bardzo zabawna, czego nie da się opisać słowami.

Autor: Hugh Laurie
Wydawnictwo: Wab
Liczba stron: 416
Ocena: 4/6

Książki dostałam i przeczytałam, dzięki Antykwariatowi Stara dobra książka:

Stawy ogrodowe


     "Stawy ogrodowe" Andrei Christmann, to książeczka z cyklu 'ogrodnik amator'. Ten mini poradnik dostałam dodatkowo i bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Nie wiem czy to zrządzenie losu czy zbieg okoliczności, ale w tym roku wraz z rodziną zaczęliśmy zastanawiać się nad jakimś 'wodnym miejscem' w ogrodzie i kilka dni później dostałam "Stawy ogrodowe". Prezent w 100% trafiony, jednak nie tylko dlatego bardzo mi się podoba.
     Pasjonuję się roślinami i dekoracją wnętrz ale i ogrodów, a w tym poradniku jest mnóstwo pomysłów, porad i informacji na ten temat. Do tego wszystko udokumentowane zdjęciami co bardzo lubię w tego typu książkach. Czytając i przeglądając go już znalazłam parę roślin, które koniecznie muszą znaleźć się w moim ogrodzie. Kilka aranżacji jest tak niesamowitych, że żałuję, że nie posiadam większego ogrodu i budżetu:)
     Oczywiście dla osób, które w ogóle nie lubią takiej tematyki i 'roślinnych spraw', ta książka będzie nudna i nie zainteresuje ich. Jednak dla osób takich jak ja, ze smykałką do aranżacji terenu, ten poradnik będzie idealny, bo jest pisany pod osoby, które kompletnie nie znają się na pielęgnacji roślin, rodzajach gleby i oczkach wodnych. Wszystko pokazane jest krok po kroku na zdjęciach, opisane i każda roślina ma swoją rubryczkę, w której zawarte są takie informacje jak hodowla, podlewanie, sadzenie, pielęgnacja itp.
     Dlatego też osobom nie będącym w temacie, nie polecam, a całej reszcie jak najbardziej. Z tego co już wiem, są inne poradniki z tego cyklu, które na pewno również przejrzę, tym bardziej że ich cena jest nie większa niż 8zł.

Autor: Andrea Christmann
Wydawnictwo: Olesiejuk
Liczba stron: 65
Ocena: 5/6

Książki dostałam i przeczytałam, dzięki Antykwariatowi Stara dobra książka:

13 czerwca 2013

Żyto w dżungli i Pamiętnik morski

  
  "Pamiętnik morski" oraz "Żyto w dżungli" to dwa dzieła jednego autora - Zbigniewa Uniłowskiego. To polski prozaik, który zmarł młodo  w wyniku zapalenia opon mózgowych. Z autorem tym spotkałam się po raz pierwszy w życiu i nie żałuję.
Książka pisana jest w zupełnie innym stylu niż dzisiejsze publikacje, język i styl znacząco się różnią, jednak to tylko umilało lekturę. Mimo, że "pamiętnik" i żyto" zaliczane są do powieści, czytając zdecydowanie czułam się jakby czytała reportaże. Szczególnie w drugim dziele. Autor pisał potocznie, jednak z użyciem mnóstwa zwrotów i wyrażeń, których dziś już nikt nie używa. To jeden z plusów tej lektury.
     Oba reportaże powstały w czasie podróży Uniłowskiego do Brazylii. Jednak nie są to pochlebne opisy krajobrazów, zachęcające do podróży. Autor nie znosił podróżowania, głównie z powodu jedzenia podawanego na statku, okropnej nudy panującej wśród załogi i braku przestrzeni. Pożywienie choć znośne, nużyło brakiem różnorodności, płynąc wiele dni, załoga nie miała żadnego konkretnego zajęcia. Doskwierał też brak miejsca do przebywania choc przez chwilkę w samotności czy odpoczynku. Wraz z kompanami podróży, z braku innych pomysłów na spędzenie czasu, wszyscy godzinami codzień od nowa, grali w te same gry karciane. Jak pisał autor, czasem ktoś miał już dosyć, jednak po chwili wracał widząc, że nic innego nie ma do roboty.
     Jako podróżnik i obserwator, Uniłowski bacznie przyglądał się pracy załogi, kolejnym mapom i mijanym miejscom. Zdarzało się czasem, że pozwalano zejść ze statku na ląd na kilka godzin. Autor odwiedzał wtedy znajomych lub po prostu chodził do restauracji, na targi, zwiedzał i obserwował mieszkańców. Nie dostrzegłam jednak zachwalających opinii. Często otwarcie pisał, że krajobrazy są marne i brzydkie.
     Mimo ciekawej kultury, miasta są nieprzyjemne w wyglądzie, niebezpieczne i często brak w nich zajęć dla turystów. To też kolejna zaleta tej książki. Autor choć pięknym językiem, to jednak krytykuje i mówi wprost o ludności zamieszkałej w miejscach, które mijał, o zaniedbanym i nieatrakcyjnym krajobrazie, o tym jak nużące i tragiczne są podróże. Całość bardzo mi się podobała. Nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, bo jest ona dosyć stara, dzięki czemu w internecie nie ma o niej ani wzmianki, nie wiedziałam więc jaka jest jej fabuła. Dzięki temu miałam miłą niespodziankę, mogłam też wyrobić sobie własne zdanie, bez opinii innych. Jednak nie tylko fabuła była ciekawa, ale też i 'dodatki' do książki. Na końcu mamy mnóstwo krótkich reportaży, które autor publikował w gazecie dawniej, zostały one umieszczone dodatkowo w książce. Następnie jest ciekawe posłowie, w którym dowiedziałam się wielu ciekawych aspektów życia autora. Na końcu nota od wydawcy. O dziwo przeczytałam wszystko, mimo, że często opuszczam tego typu dodatki. Uniłowski był naprawdę zdolnym pisarzem i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam się z jego twórczością. Podobały mi się także bardzo klimatyczne zdjęcia z podróży.
    Polecam tą książkę wszystkim, bo to naprawdę coś zupełnie innego niż dzisiejsze pisarstwo. Warto przeczytać i ocenić.:)

Autor: Zbigniew Uniłowski
Wydawnictwo:Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 426
Ocena: 5/6

Za książkę bardzo dziękuję Antykwariatowi "Stara dobra książka":